Sylwester w Powszechnym!
Produkt zgodny z zamówieniem - często piszę w opiniach na portalach kupuj-sprzedaj. I „Very, Very Happy End” w warszawskim Teatrze Powszechnym jest właśnie takim produktem zgodnym z zamówieniem. Sylwestrowy, noworoczny, huczny. Ma być zabawa, śmiech i hulanka - mamy to wszystko na scenie. Reżyseruje Karolina Adamczyk. A jednak wychodziłem zaskoczony. Jak zwykle zapuściłem swoje gumowe ucho przy szatni i słuchałem gorących opinii widzów ostatniej tegorocznej premiery. Kompletnie tych ludzi nie rozumiem! Że sceny oderwane od siebie??? Że hałaśliwe i przaśne? Nie zgadzam się z tym absolutnie i głosy te przytaczam jedynie, jako przykład, moim zdaniem, kompletnego niezrozumienia konwencji zaprezentowanego spektaklu. Istotnie, Powszechny przyzwyczaił widzów do idei „teatru, który się wtrąca”, zatem przemawia często ekskatedralnie, pompatycznie i buduje nastrój ogólnokrajowego dodupizmu w imię wyższych celów. Ale przecież każdy musi kiedyś odpocząć. Aktorzy też mogą poczuć się zmęczeni w...

