Niebezpieczne ale się ogląda
Otwarte drzwi. Ruszamy w wąski korytarz prowadzący na widownię i zarazem scenę krakowskiego Teatru Barakah. Lubię ten korytarz. Zapowiada zawsze coś wyjątkowego. Tym razem wpadamy wprost w świat „Niebezpiecznych związków” w reżyserii Grety Oto, a kim jest owa Greta za moment napiszę. Po scenie krążą postaci dramatu. Białe, dziwnie zdekompletowane kostiumy. Kobiety mają paniery, ale na nich nie rozpinają się klasyczne suknie. Mężczyźni bez surdutów. Ma się wrażenie braku, czegoś każdej z postaci brak. Poruszają się w zwolnionym tempie nie zwracając uwagi na przechodzących przez scenę widzów. Kostiumy zaprojektowała Monika Kufel, grająca zresztą w „Niebezpiecznych związkach” Markizę de Merteuil. Są otwarciem bramy do widowiska. Znakomicie podkreślają cechy charakteru poszczególnych postaci a zarazem ich zdekompletowanie staje się symbolicznym obnażeniem, odarciem bohaterów z masek przysłaniających prawdziwe oblicza. Zaczyna się. Gasną światła. Aktorzy zmieniają pozycje. W chwilowych błys...


