Popis Krystyny w roli Beaty!
Farsa. Piekielnie trudne zadanie reżyserskie i aktorskie. To musi pędzić, ale nie na złamanie karku. Musi bawić, ale do łez a nie do durnego rechotu. Musi być zgrane co do ułamka sekundy i ruchu. I tak to właśnie wygląda warszawskim w Och-Teatrze. „Pomoc domowa” grana jest tam od 2017 roku, ale moja niechęć do komedii spowodowała, że wybrałem się dopiero teraz. Nic straconego. Widownia pełna, że szpilki nie dało się wcisnąć i owacja na stojąco po spektaklu. Wcale się temu nie dziwię. Aktorzy zagrali to brawurowo, wręcz momentami miałem wrażenie, że fabuła bawi ich tak samo jak widzów. To rzadkość. Widzieć postaci na scenie zagrane z taką swobodą i radością. Wiem, że Och żegna się z niektórymi tytułami. Mam nadzieję, że „Pomoc domowa” jeszcze trochę tam pomieszka. W pewnym sensie to widowisko podobne do, także granej w Ochu i także reżyserowanej przez Krystynę Jandę, komedii kryminalnej „Lilly”. Oczywiście w „Pomocy…” nie ma trupa, nie ma śledztwa, ale przezabawna Lilly - tytułowa ...



