Proste, zapomniane prawdy
Mądry spektakl dla dzieci. Takich w wieku od siedmiu lat w górę? A górna granica? Nie ma jej. Bo wraz z wiekiem rośnie zapotrzebowanie na proste, błyskotliwie napisane rozważania egzystencjalne. I takie właśnie są w najnowszym przedstawieniu Teatru Żydowskiego. Jakie jednak mają być, skoro autorem opowiadań, na kanwie których powstał spektakl, jest Icchok Baszewis Singer? Fascynująca postać. Lekkie, choć nie lekkomyślne pióro. Słowa zapadające w pamięć. Historie okraszone mocnymi zakończeniami. Jak dobre bajki morałami.
W warszawskim Teatrze Żydowskim można od końca grudnia 2025 roku zobaczyć „Niewidzialne baśnie. Na podstawie ’Opowiadań dla dzieci’ Ichoka Baszewisa Singera”, w reżyserii Pawła Paszty. I to jest coś, co trzeba pokazać dzieciom które uwielbiają marzyć. Zadawać pytania o sens. Chłoną rzeczywistość. Innymi słowy - wszystkim dzieciom się te „Niewidzialne baśnie” po prostu należą.
Ruszamy w ich bogactwo prowadzeni przez rodzeństwo. Rachela i Menache są niewidomi. Ich świat jednak nie jest ciemny i pusty. Widzą, jak to określają, nie okiem skierowanym na zewnątrz człowieka. Zaglądają do jego środka. Tam powstają wspaniałe historie, które sobie opowiadają. A my, widzowie, podpatrujemy je. Młodsi ze skupioną uwagą, czasem wręcz wspomagając Aktorów radą, jak w przypadku rezolutnego malca który błyskawicznie wiedział, że sto guldenów z pierwszej historii to bardzo dużo pieniędzy. Starsi słuchają ze wzruszeniem. Radością i uśmiechem. Bo Singer pisze swoje opowiadania wprost przepięknie. Delikatnie i finezyjnie. A zarazem dotyka w nich spraw tak prostych, tak pozornie oczywistych, że zupełnie przez nas w potoku lat zapominanych.
Otwiera spektakl historiąa głupiej dziewczyny, którą wydawano za mąż. Za radą mędrca postanowiono znaleźć jej za męża takiego samego głupca jak i ona. Bo przecież mądry z nią nie wytrzyma, a ona z mądrym też nie da sobie rady. Znaleziono. Mimo zabawnych okoliczności poszukiwania i prześmiesznej podróży świeżo poślubionego męża do Lublina w nadziei zrobienia świetnego interesu, która okazała się kompletną katastrofą - kochają się. Na zabój, bez wahania i warunków. Nie mogą żyć bez siebie. Dożywają swoich lat w szczęściu i zgodzie wydając potomstwo i witając wnuki. Wszyscy tak samo głupi i tak samo szczęśliwi. Bo czy głupi człowiek nie może być szczęśliwy? Kto w ogóle może dokonać oceny: głupi czy mądry? A kto na dodatek może przyznać, albo cofnąć glejt na bycie szczęśliwym? Wspaniała, mądra opowieść o szacunku, prawie do życia według swoich zasad i możliwości. Wspaniała kanwa do rozmowy z maluchem o szanowaniu innych i unikaniu powierzchownych ocen.
A tu trach. Historia druga. Rabin Lejb czyni dobro. Strzeże go i ma od Boga plenipotencje na pilnowanie aby dobro ze świata nie znikło. Wiedźma Kunegunda z kolei została przez diabła wyposażona w takie same pełnomocnictwa w zakresie zła. Czy mądry Lejb pokona zakochaną w nim Kunegundę? Czy może być świat jednowymiarowy - oparty wyłącznie o czynienie dobra, powstały po usunięciu strażniczki zła? Ta historia nie dość, że świetnie się ogląda, to dostarcza materiału do wspaniałych przewrotnych przemyśleń - także dorosłemu.
Trzecia opowieść o Powodzeniu i Pechu, którzy zakładają się kto z nich jest silniejszy w ludzkim żywocie. Czy Powodzenie za pomocą wina uśpi czujność Pecha i pomoże biednemu, niezbyt rozgarniętemu, wiejskiemu chłopakowi w drodze do dostatniego życia? Tu i starsi i młodzi śledzą bieg zdarzeń z zapartym tchem. A dojenie lwicy, aby uzyskać mleko leczące króla - pierwsza klasa.
I ostatnia. Najpiękniejsza, najdelikatniejsza i najbardziej wzruszająca opowieść. O dwojgu zakochanych w sobie liściach, które ostały się na czubku drzewa w czasie gdy świat zamienił się w zimowy niebyt. Pięknie to zostało pokazane. Przemijanie. Miłość bez granic, ponad czasem i przeciwnościami losu. Wyrastająca ponad śmierć, jak najwyższa gałązka drzewa. Znakomicie Paweł Paszta ułożył swój spektakl. Ta historia wieńczy go doskonale. Zostawia widzów w rozmarzeniu, zamyśleniu. Ależ to jest uczucie!
No dobrze, ale kto to stworzył? Armia aktorów? Brawurowe, dynamicznie zmieniające się dekoracje opanowały scenę przy Senatorskiej? Kostiumy mieniły się kolorami wszystkich tych zdarzeń? Nie. Nic bardziej mylnego i niepotrzebnego. Kiedy na scenie są świetni Artyści i mają co opowiadać widzom - kostium i scenografia nie mogą tych historii przytłoczyć. Dlatego, zanim o Aktorach, słowo o scenografii. Ledwie dwa krzesła. Dwa połączone ze sobą stołowe blaty. Ale dzięki temu wyobraźnia widzów ma szansę popracować. Stworzyć na własne potrzeby dom Cypy, Dwór królewski, czy dach domu rabina Lejba, nie wspominając już o wysoko pod niebo pnącym się czubku drzewa. Praca Ewy Łanieckiej. Nie tylko zresztą scenografia, ale także jednolite, również pozwalające pracować wyobraźni kostiumy, są jej świetnymi projektami. Wielkie brawa.
Zostawiłem na koniec, bo przecież to oczywista oczywistość. Taki spektakl zagrać mogą tylko wyjątkowi, wspaniali Aktorzy. Jest ich… dwoje. Dwoje ludzi, którzy swoimi głosami, gestami, mimiką przenoszą nas w cztery różne światy. Do czterech odrębnych historii. Zmieniają się w biednych, bogatych, wesołych i smutnych. Mądrych i głupich. Jak w dziecięcym kalejdoskopie. Monika Chrząstowska i Jerzy Walczak. Każda z zagranych postaci jest wyrazista. Aktorzy wkładają ogromny wysiłek i wielką uwagę w to, aby historie miały mocno zaznaczony początek i koniec. W każdej były inne osoby, uwypuklone inne ich cechy. Zatrzymałem się pisząc te słowa. Bo co tu dodać? Oni nie grają. Oni są tymi postaciami. I dlatego „Niewidzialne baśnie…” dostarczają tak wspaniałych wrażeń widzom. A na okrasę muzyka. Dźwięki wplecione, zaszyte w historiach. To dzieło grającej „na żywo” wiolonczelistki Aleksandry Monkiewicz.
Teatr Żydowski w maleńkiej przestrzeni przy Senatorskiej stworzył perełkę. Dla każdego, kto umie marzyć, jest wrażliwy i uważnie obserwuje otoczenie. Nie wiem, jak się to udało, jak zmieszczono tam wszystkie singerowskie wspaniałości. Ale zmieszczono. Pieczołowicie przeniesiono na scenę. I pokazano widzom w takiej formie, że tylko bić brawo i maszerować do Teatru Żydowskiego na „Niewidzialne baśnie. Na podstawie ’Opowiadań dla dzieci’ Ichoka Baszewisa Singera” co najmniej jeszcze raz.
Reżyseria, adaptacja, teksty piosenek i muzyka
PAWEŁ PASZTA
Tłumaczenie
ANDRZEJ POLKOWSKI
Muzyka i opracowanie muzyczne
ALEKSANDRA MONKIEWICZ
Scenografia i kostiumy
EWA ŁANIECKA
Obsada
MONIKA CHRZĄSTOWSKA
JERZY WALCZAK



Komentarze
Prześlij komentarz