Rozkosze łamania głowy
Teatr Ewy Platt ewoluuje. Dojrzewa i zaskakuje. Od jej ostatniego spektaklu, czyli „Poskromienia złośnicy”, moim zdaniem zmienił się. Platt w swojej interpretacji reymontowskiej noweli „Sprawiedliwie” nie epatuje fizyczną brutalnością. A mogłaby, bo oryginalne zakończenie tekstu aż kipi przemocą i ogniem. Jednak tym razem ta niezwykle, moim zdaniem, wrażliwa Pani Reżyser stawia na aspekty psychologiczne i czyni to bodaj najmocniej ze wszystkich swoich dotychczasowych przedstawień. „Sprawiedliwie” można oglądać w łódzkim Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka. Można i dodam - warto.
Bardzo cenię sobie krótkie wymiany zdań Messengerem, jakie kilka razy z Ewą Platt miałem. Uczę się od Niej patrzenia na sztukę. Staram się zrozumieć jej wizję adaptacji tekstu literackiego, który przenosi na scenę. „Sprawiedliwie” też poddała swojemu autorskiemu oglądowi. Zmiana jest tu jedna, ale bardzo znacząca. Odkładając pomniejsze, polegające na redukcji postaci w stosunku do opowiadania Reymonta, ta największa różnica dotyczy finału. Ewa Platt mnie zaskoczyła. Zrezygnowała z oryginalnego zakończenia, w którym wieś Przyłęk, w której osadzona jest akcja, płonie a chłopi katują na śmierć uznanego za podpalacza Jaśka Winciorka. W spektaklu rolę zakończenia przejął fragment początkowy noweli. Dzięki temu „Sprawiedliwie” stało się historią pozbawioną czysto fizycznej przemocy, chłopskiej obławy, krzyku i krwi. Zyskało zupełnie inną, subtelną wartość. Ale po kolei. Siądźmy na widowni, odłóżmy z szacunkiem pożółkły tekst Władysława Reymonta z 1899 roku i skupmy się na tym, co na scenie.
Spektakl w łódzkim „Nowym” rozwija się powoli. Statecznie jak wiejskie codzienne życie, w którym sprawy są poukładane na swoich miejscach. Nawet niezwykłość jest tu czymś normalnym - tak jak sprawiedliwość egzekwowana widłami, prząślicą i kijanką. Bo w chłopskim świecie sprawiedliwość jest pryzmatem. Obracając go, patrząc pod różnym kątem, świat ma inny wymiar i inaczej należy go oceniać. Czy jest i czym jest ta sprawiedliwość i czy istnieje jej wersja uniwersalna? - zdaje się pytać Platt. Czy sprawiedliwość, podobnie jak postrzeganie przemocy, jest subiektywna i zależna od doświadczeń, pozycji społecznej i norm środowiskowych? Jej „Sprawiedliwie”, moim zdaniem, jest jak układanka której rozsypane okruchy składają się w różnorakie sekwencje, często przecząc idei jednej uniwersalnej sprawiedliwości. Czyn karalny, w wiejskiej społeczności staje się czynem uzasadnionym. Znajduje wielopoziomowe usprawiedliwienie a osoby sankcjonujące niewinność przestępcy mają silne, osadzone w tradycji, argumenty. Odwołują się do sprawiedliwości. Nie tej postrzeganej kodeksowo. Sprawiedliwości wynikającej z konsekwencji ludzkiego działania i rozliczenia go tu i teraz. Bez potrzeby angażowania sądu. Tak wieś żyła, tak żyje Przyłęk, do którego przenosi nas spektakl.
Powtórzę pytanie: Czy jest zatem sprawiedliwość ponadczasowa, uniwersalna? Czy można wskazać czyn, który wymyka się wszystkim ramom sprawiedliwości i niezależnie od ustawienia pryzmatu zawsze zostanie uznany za działanie niesprawiedliwe? W świecie spektaklu Ewy Platt tym czynem wydaje się być zdrada. Zawsze podła, zawsze zła i zawsze skazująca na potępienie. Niezależnie od punktu widzenia, od postępków, tego jednego nie wolno czynić w wiejskiej hermetycznej społeczności. Zdradzić. Wydać swojego na żer obcych. A jednak zdrada się wydarza. To denuncjacja kryjówki Jaśka Winciorka, o której wiedzieli wszyscy i wszyscy solidarnie pewnego dnia dalii się przekupić. Sprawiedliwość wiejska okazała się relatywnie uzależniona od dóbr materialnych.
Winciorkowie w obliczu zagrożenia postanawiają uciec do „Brazylii”. Mitycznej krainy, w której polskim chłopom rozdawana jest za darmo ziemia, a kto chce więcej ten może sobie dokupić. „Brazylii” o której zazdrośni mówią, że upał tam niemiłosierny. Wystarczy garnek z ziemniakami zakopać w piasku i zaraz ugotowane. Na dodatek mieszkańcy tamtych stron w ogóle nie rozumieją polskiej, chłopskiej mowy. Mimo to idą. Całymi rodzinami. Wsiami. Idą w nadziei lepszego, sprawiedliwszego i łatwiejszego świata. Tylko czy udaje się im wydobyć z klatki? Może podróż większości kończy się podobnie jak podróż spektaklowych Winciorków - matki i syna? Kolejną odsłoną wiejskiej sprawiedliwości dziejowej…
Dość tych rozważań. „Sprawiedliwie” w reżyserii Ewy Platt to teatr trudny. Wymagający skupienia i uwagi. Wejście w splot wiejskich zależności i animozji jest tu koniecznym elementem dla zrozumienia istoty rzeczy. Jesteśmy w przyłęckim obejściu Anny Winciorkowej. Jej syn, Jasiek, skazany na trzy lata więzienia umyka strażnikom. Chory i ranny wraca do domu. Matka kryje go i stara się leczyć. Za co to więzienie? Jasiek stanął w obronie Nastki, dziewczyny którą kochał, a na której cnotę nastawał rządca. Skończyło się na widłach i „pomacaniu” ich zębami wspomnianego ekonoma. Przyłęk wie. Kryjówka Jaśka jest bezpieczna, bo chroni ją zmowa milczenia. Do czasu. Jak już napisałem, czas zaczyna działać na niekorzyść Winciorków. Czas to przecież pieniądz…
I sprawiedliwym przestaje być chronienie „swojego”. Wahadło wychyla się w drugą stronę, wskazując inny azymut. Teraz celem staje się schwytanie Jaśka. Sprawiedliwość przegrywa w starciu z rublami nagrody. „Przyjdzie Pan Jezus i uczyni sprawiedliwość” - mówi Winciorkowa do swojej komornicy, Tekli a ta odpowiada: „Czekaj tatka latka, jak kobyłkę wilcy zjedzą”. Może sprawiedliwość to fikcja? Jej egzekucja jest próbą ustandaryzowania tego, co wymyka się katalogowi win i kar? Pozostaje słynne mane, tekel, fares. Policzone, zważone, rozdzielone. Zapowiedź kolejnego upadku? Platt przewrotnie kończy swój spektakl. Nie odpowiada na te pytania. Przyłęk w jej wersji nie upada, jak państwo nowobabilońskie.
Rozpisałem się. Zamiast skupić na taktownym zrelacjonowaniu tego co i kto mówił na scenie, poszedłem dalej. W metafizyczne rozważania. Na tym polega magiczna siła teatru Ewy Platt, którego jestem wielkim admiratorem. On się wymyka prostym opisom. Otwiera głowę i mieszając w myślach zmusza do poszerzania horyzontów. Do szukania interpretacji. Jest fascynującą dyskusją Artystki ze światem i literaturą. „Sprawiedliwie” w łódzkim Teatrze Nowym z pewnością da radość tym, którzy lubią włóczyć się ze swoimi myślami po pagórkach wyobraźni…
Reżyseria | Adaptacja:
Ewa Platt
Dramaturgia:
Zuzanna Pajowska
Scenografia:
Anna Rogóż
Ścieżka dźwiękowa:
Dominik Ossowski, Mateusz Sochań
Asystent reżyserki:
Paweł Audykowski
Twórcy modelu krowy:
Malwina Kowalewska, Andrzej Dromert
Identyfikacja graficzna:
Mateusz Dziworski
Inspicjentka:
Agnieszka Choińska
Występują:
Damian Sosnowski (Jasiek)
Monika Buchowiec (Winciorkowa)
Magdalena Kaszewska (Tekla)
Paweł Audykowski (Sołtys)
Michał Kruk (Walek)
Sławomir Sulej (Ksiądz)
Katarzyna Żuk (Dziedzicowa)
Matylda Wojsznis (gościnnie) (Nastka)



Komentarze
Prześlij komentarz