Podróż w czasie
Rocznice urodzin, śmierci, chrztu, komunii i pierwszego wystrzału nie są moją specjalnością. Myślę, że mamy w Polsce ich za dużo i za bardzo sztampowo do nich podchodzimy. Tym bardziej ucieszył mnie pomysł Michała Mizery, kierownika literackiego Teatru Narodowego na uczczenie 170 rocznicy śmierci Adama Mickiewicza. Bo był elegancki, dobrze przemyślany i oryginalny. Na Scenie Studio Narodowego odbyła się uroczystość - widowisko wyjątkowe. W twórczości Mickiewicza jest coś, co fascynuje poza - nazwijmy to - mainstreamowym postrzeganiem jego dorobku. Kiedy o niego pytamy odpowiedź jest prosta, jednym tchem udzielona: „Pan Tadeusz”, „Dziady”, „Sonety krymskie”, „Ballady i romanse” etc. Ale Mickiewicz kryje w sobie pewną tajemnicę. Od ponad wieku nad jej rozwikłaniem głowią się znawcy. To „Prelekcje paryskie”, które Mistrz wygłaszał przez cztery lata, począwszy od 1840 roku w Collège de France.
Dlaczego są tak fascynujące? Przyczyna jest prosta: Mickiewicz mówił „z głowy”. Nie ma autorskiego zapisu tych wykładów. Wiemy o nich tyle, że wywoływały bardzo emocjonalne reakcje słuchaczy. Część była stenografowana. Ale większość materiałów przepadła w pożarach Powstania Warszawskiego. Ich odtworzenie i poznanie to wyzwanie dla literaturoznawców.
Dobrze, moim zdaniem, że prezentacja książkowej publikacji odtworzonych i na nowo przetłumaczonych „Prelekcji paryskich” z IV ich kursu stała się fundamentem spotkania w Narodowym. Autorem opracowania i podziwu godnej pracy naukowej jest profesor Krzysztof Rutkowski. Jego pasji zawdzięczamy misterne, oparte o źródła i poszukiwania archiwistyczne uratowanie nie tylko samych Prelekcji. Ale także osadzenie ich w kontekście wydarzeń współczesnych Mickiewiczowi. Kłaniam się Panu Profesorowi z wielkim szacunkiem. Wspaniała praca.
Profesor Rutkowski spotkanie w Narodowym rozpoczął. To wielka umiejętność u badacza powściągnąć pokusę opowiadania o swojej pasji i zamknąć ją w ramy wykładu zrozumiałego i nienużącego odbiorców. Wyszło świetnie. Dawno nie uczestniczyłem w prelekcji wygłoszonej z taką swadą, humorem i błyskotliwością.
A potem - ruszył wehikuł czasu. Czekałem na ten moment z ciekawością. Na widowni Sceny Studio, w różnych jej punktach rozsiedli się ubrani na galowo studenci I roku Wydziału Aktorstwa warszawskiej Akademii Teatralnej. Dookoła nich miejsca zajęli „zwykli” widzowie. To na barkach studentów spoczywało zadanie uruchomienia wehikułu czasu. Grali role swoich poprzedników - paryskich studentów Anno Domini 1844. Bo wehikuł zabrał nas do francuskiej stolicy. Był wtorek, 28 kwietnia 1844 roku. Adam Mickiewicz wchodzi do sali. Wie, że to ostani z cyklu wykładów. Staje za katedrą. Zaczyna się…
…jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Za plecami Mariusza Bonaszewskiego , który wcielił się w rolę Poety Poetów pokazano fotografię sali Collège de France. A przed nami on. I ostatnia, paryska prelekcja. Przerywana wiwatami studentów. Tak, jak miało to miejsce wtedy, prawie 180 lat temu. Znowu ożyła idea. Utopijna? Naiwnie mistyczna? Możliwe, że współcześnie niezrozumiała. Jesteśmy wszak wyposażeni w wiedzę, co było potem. Jak potoczyły się losy Europy, Polski i Polaków. Ale słuchało się tego wspaniale. Prelekcje paryskie to specyficzny materiał. Mistyczny, magiczny. Interesujący z psychologicznego punktu widzenia. Krok po kroku, słowo po słowie poznawaliśmy treść tej ostatniej XIV lekcji Mickiewicza w paryskiej auli.
Był jeszcze jeden przemiły akcent tego wieczoru. Gdy zerwała się kończąca spotkanie burza oklasków Mariusz Bonaszewski zaprosił na scenę wszystkich aktorów - studentów. Pierwszy rok. Są w Akademii dopiero trzeci miesiąc. Stanęli poruszeni, wzruszeni, na jednej z najważniejszych polskich scen. Scenie Teatru Narodowego. Z przyjemnością na nich patrzyłem. Widziałem jak ważny to dla nich dzień. Bardzo możliwe, że właśnie odebrali pierwsze „poważne” oklaski w artystycznym życiu. Niech ich Mickiewicz i wszystkie teatralne bóstwa prowadzą jak najpiękniejszymi drogami po najwspanialszych spektaklach świata. I niech te pierwsze oklaski będą zapowiedzią wielu wspaniałych owacji na scenach. Bardzo pięknie to zostało opracowane i zorganizowane. Wielkie brawa dla Teatru Narodowego.
Wykład wprowadzający : Krzysztof Rutkowski
Czytanie Lekcji XIV : Mariusz Bonaszewski
W rolach słuchaczy: Studenci I roku Wydziału Aktorstwa Akademii Teatralnej w Warszawie
W rolach słuchaczy wykładu: Studenci I roku Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza


Komentarze
Prześlij komentarz