Plastik co zgrzyta Kafką


Ten eksperyment się moim zdaniem nie udał. Mam na myśli przedstawienie  „Kafka. Komedia” Teatru Malabar Hotel. Swoją drogą zastanawiający jest panujący w Polsce „kafkizm”. To trzeci, czy nawet czwarty spektakl w ostatnich miesiącach, poświęcony Franzowi Kafce. Jest też przecież film o Jego życiu, jak mniemam. Nie widziałem - nie lubię stylu Pani Reżyser, która go stworzyła. Poza tym po co chodzić do kina, skoro jest teatr?


Ale skupmy się na „Kafce. Komedii”. Spektakl musi bronić się sam. Nie może być appendixem do innego utworu. Wtedy zmuszałby widza do rozproszenia myśli. Analizy porównawczej. Przestałby sam w sobie stanowić pełnoprawne dzieło sztuki. Nie lubię takich sytuacji, bo nie są uczciwe. Marcin Bartnikowski i Marcin Bikowski, wsparci siłami Kariny Giemzy i Macieja Grzegorczyka z Akademii Teatralnej oraz Anny Gajewskiej z Teatru Dramatycznego i Pauli Czarneckiej, reprezentującej „malabarczyków”  podjęli się interesującego w założeniu eksperymentu teatralnego. A gdyby - tak go czytam w uproszczeniu - niczym nożem, odkroić formę od treści? Treść podawać beznamiętnymi głosami aktorów ustawionych przed estradowymi mikrofonami a formę stworzyć w mikro świecie domku dla lalek i plastikowych figurek? Postawić widza wobec tej wyraźnie nakreślonej granicy: patrzysz w lewo - aktorzy mówią swoje, patrzysz w prawo - na ekranie są ci wyświetlane obrazy, czyli transmisja z wnętrza plastikowego świata w którym figurki poruszane patyczkami „grają” to, co mówią aktorzy. Co się osiągnie? Przyznam, że eksperyment sam w sobie arcy ciekawy. Ale wynik mnie nie porwał. 


Dostaliśmy, co w pewnym sensie było do przewidzenia, spektakl chaotyczny. Sprawiający wrażenie nieprzygotowanego należycie. Poszarpany. Aktorzy, to też moje wrażenie wynikające z powyżej przyjętego założenia jak odebrałem „Komedię”, nie odnajdowali się w swoich postaciach. Pewne ich gesty, zachowania mimiczne, ruch - przeczyły temu rozdzieleniu formy od treści a zarazem nie stanowiły same w sobie istotnej artystycznie wartości.  W pustej przestrzeni byli pretensjonalni. To, co „zagraliby” znakomicie w scenach dajmy na to dialogowych, tu zostało wygłoszone wprost w stronę widowni. Z marnym, moim zdaniem efektem. Technicznie rzecz także nie wypaliła. Estradowe mikrofony, czyli poczciwe „tłuczki” jak nazywaliśmy je w telewizji, nie sprawdziły się w niewielkiej przestrzeni, w jakiej spektakl pokazano. Momentami, szczególnie w chwilach gdy dwa głosy nakładały się na siebie, dźwięk był nieczytelny. Niezrozumiały. Może problem też tkwi w pomieszaniu konwencji? Aktorzy-standuperzy nie pasowali mi zupełnie do transmisji z domku dla lalek i plastikowych figurek. 


A sama fabuła? Franzobel, czyli austriacki dramaturg Stefan Griebl wydał „Kafka. Komedia” w 1997 roku. To tekst bardzo delikatny. Próbujący przenieść na scenę zmaganie się Kafki z samym sobą. Rozterkę powodowaną lękiem przed uzależnieniem od ról i norm społecznych. One, versus wolność, stanowią punkt wyjścia „Komedii”. I to „malabarczycy” potrafili oddać. Teatr wrażliwy, tkany z najcieńszych nitek emocji, podszyty refleksją i humorem, stanowi przecież Ich specjalność. Fantastycznie sprawdziła się wrażliwość twórczego duetu Bartnikowski - Bikowski podczas realizacji „Deszczu” na podstawie jednoaktówek Mirona Białoszewskiego, „Nieosobnych”, czy autorskiej adaptacji klasyki -  „Ferdydurke” i „Mistrza i Małgorzaty”. Tu jednak, w „Kafka. Komedia” - to oczywiście moje wyłącznie zdanie, przekombinowali. Plastikowe figurki w cukierkowo kolorowym domku skonfrontowane ze starającymi się utrzymać emocje w ryzach aktorami dały efekt nużący. Spektakl się dłużył. Bywa i tak. Nie każda próba inscenizacji dzieła musi być sukcesem. Nawet naszym narodowym kopaczom zdarzają się mecze słabsze… To oczywiście żart.


Reasumując - mechanizm „Kafki. Komedii”  skrzypi i się zacina. Nie jest to sprawny, miarowo tykający szwajcarski zegarek. Niestety z tych zgrzytów i skrzypienia, moim zdaniem, niewiele dla widza wynika. 


Scenariusz i reżyseria - Marcin Bartnikowski

Scenografia, kostiumy i lalki - Marcin Bikowski

Muzyka - Marcin Bartnikowski, Karina Giemza

Obsada:

Kafka - Marcin Bartnikowski (Teatr Malabar Hotel)

Matka - Karina Giemza (Akademia Teatralna)

Ojciec - Maciej Grzegorczyk (Akademia Teatralna)

Ottla - Anna Gajewska (Teatr Dramatyczny w Warszawie) / Marcin Bartnikowski (Teatr Malabar Hotel)

Felice - Paula Czarnecka (Teatr Malabar Hotel)

Max Brod - Marcin Bikowski (Teatr Malabar Hotel)

Opieka merytoryczna: Joanna Szumańska




Komentarze

Popularne posty