Dryf, czyli tak - a nawet nie

Spektakl Natalii Sakowicz „Szycie. Esej genealogiczny” ma dwa oblicza. Zacznę od tego, co w nim dobre. To przedpremiera, zatem można wiele jeszcze w nim zmieniać. Na dodatek moje obserwacje, tych zmian dotyczące, są czysto subiektywne. Można je brać pod uwagę, ale nie trzeba. 


Świetna jest tu scenografia. Na niewielkiej wysokości, zawieszony jest potężny, dominujący element. Suknia ślubna olbrzymki z koronek w trakcie szycia? Porwana sukienka balowa, rozpięta na resztkach stelaża? A może potworny potężny pień drzewa z korzeniami, zwieszającymi się aż do ziemi? Skonstruowany tak że można się w nim schować. Ukryć albo dać się mu opleść. Scenografia to zdecydowanie bardzo udany element spektaklu. Wbija się w myśli i budzi wyobraźnię. Przygotowuje ją na spektakl, który bez puszczenia wodzy fantazji nie ma szans się zakorzenić w świadomości widza. 


Choreografia. Natalia Sakowicz, gdy się rusza przypomina potężną pajęczycę. Potem modliszkę sunącą po scenie w poszukiwaniu łupu. Nagle, jak to zrobiła w takim tempie trudno mi odgadnąć, performerka pojawia się przedziwnie wykrzywiona. Obarczona garbem. Po chwili jak z odwłoka owada, z jej pleców wypadają jaja - ludzkie głowy. Cztery. Różne twarze, upiorna biel, snujące się koronki jak ze świątecznej serwetki układają we włosy. Świetny spektakl perofmatywny trwa nadal. Lalki składają się w różne konfiguracje, sztafetę i łańcuchy pokoleń. Rozpadają. Łączą. Kroją wyobraźnię widzów na cienkie plasterki. Oglądamy świetne trzymające w napięciu widowisko performatywne, drążące myśli. okolenia. Tożsamość. Skąd pochodzimy, czy to balast, czy bagaż - wspomnienia o przodkach. Pantomima. Wspaniała, świetnie wyreżyserowana i perfekcyjnie zagrana pantomima. Do czasu. 


Niestety Sakowicz starała się połączyć ogień z wodą. Pantomima unika słowa. Zna jego kuszącą moc i trujące zagrożenie. Ona spróbowała i moim zdaniem tu spektakl wpadł w dryf. Niby płynął, ale niosła go fala a nie on na fali. Twórczyni opowiada historię swojej rodziny. Proszę o wybaczenie. Wiem że to bardzo osobiste sprawy Twórczyni, ale skoro Sakowicz położyła przed nami sagę swojej rodziny, uważam że mam prawo analizować i ustosunkować się do niej tak jak do każdego tekstu dramatycznego. Fikcyjnego czy prawdziwego. Ten ,moim zdaniem, nie ma w sobie potencjału. Jest kilka podartych widokówek - obrazków z życia babć i matki autorki. Niewiele to daje możliwości i spektakl, jak napisałem, dryfuje. Performerka nie pomaga. Historie stanowiące fabułę opowiada monotonnym, pozbawionym emocji głosem. Szkoda. Nastrój ulatuje gdzieś i kryje w konarach czy strzępach wiszącej nad sceną sukni. Zwracamy się do niej, jak do ostatecznej instancji z pretensją. Tyle obiecywała, a tu po trzydziestu z ogonem minutach wszystko „siada”. 


Zastanawia mnie idea, czy myśl przewodnia spektaklu. Szycie. Prolog, w którym Natalia Sakowicz opowiada o szyciu, ma chyba w założeniu prowadzić do klamry. Jej drugim elementem, jak mniemam, miała być rozmowa matki i babki Twórczyni o nauce szycia i szydełkowania. Ale po nim jest finał bis. Świetny zresztą tylko zupełnie nie a propos. Subtelna scena ukazująca przyszłość, czyli zalążek kolejnego życia w łonie kobiety, zmieniającej się z narratorki w matkę. Sztafeta pokoleń gna nadal. Tylko o czym to jest? Gdzie w tym wszystkim korelacja ze spektaklem? Nie znajduję w finale spójności z ideą szycia. Może dlatego, że prolog spektaklu, czyli minuty poświęcone na całkowicie prywatną opowieść o szyciu w rodzinie Natalii Sakowicz uważam za zupełnie niepotrzebne. Po co to szycie w ogóle jest? Mamy znakomite głowy - lalki, świetny performance który :”czyta się” bez słów. Dosłowność zabija sztukę. W tym przypadku też, mam wrażenie , tak się stało. 


Reasumując - pół godziny świetnego odpoczynku dla myśli i wyobraźni. Potem jacht Natalii Sakowicz zrzucił żagle i poddał się inercji. Jest czas. Warto go moim zdaniem wykorzystać. To dopiero pokaz przedpremierowy.


Koncepcja i performans: Natalia Sakowicz

Reżyseria: zespół

Dramaturgia: Zuzanna Bojda

Scenografia: L'udmila Bubánová

Choreografia: Alicja Nauman

Muzyka: Maciej Cempura

Plakat: Bartek Warzecha (fotografia, koncepcja wizualna), Michał Dąbrowski (oprawa graficzna)





Komentarze

Popularne posty