Jak zrobić kabaret?
Jeśli nie pójdą Państwo do Klubu Komediowego na ich najnowszy program „Jak osiągnąć sukces, orgazm i oświecenie duchowe w weekend”, to stracicie. Po prostu. Siedemnasty spektakl kabaretu skupionego wokół Michała Sufina, reżysera i autora tekstów tej premiery, jest widowiskiem doskonałym.
Jak definiuję „doskonałość” kabaretu? Jest kilka składających się na to elementów. Dla mnie najważniejszym jest poziom literacki. Teksty Sufina można spokojnie ocenić na jedenaście w dziesięciostopniowej skali. Śmiejemy się i klaszczemy bez żadnego „ale” po każdym skeczu, piosence czy recytacji. Lekkość pióra, celność obserwacji. A nade wszystko wyjątkowa inteligencja. Tu nie ma czerstwych kawałów i zakalcowatych dowcipów. Jest poziom. Świetny poziom.
Jestem boomerem, który zapewne przyjąłby nawet stanowisko nerda. Bo, jak się dowiedziałem w Klubie Komediowym „lepszy nerd w garści, niż prezes na dachu”. Wychowałem się na przeróżnych programach kabaretowych. Najbardziej cenię w nich nie żart. Ale moment kulminacji, w którym na chwilkę cichnie śmiech. Pojawia się ktoś i śpiewa, deklamuje, mówi. Powietrze się zatrzymuje, czas wstrzymuje nawet opadanie kurzu. Po latach zbiera się takie chwile. One stanowią magię kabaretowych doznań. Pod Egidą i ich „Żeby Polska”. Piwnica pod Baranami a tam Tamara Kalinowska i „Ja jestem wariatką z tej wioski”. Niezapomniana „Gorączka Powstańczej Nocy” Pożaru w Burdelu, niezapomniana, bo Lena Piękniewska i Jej „Niewarszawa”. Śmiejąc się do rozpuku ze świetnych żartów Klubu Komediowego zastanawiałem się, czy Sufin zaserwuje coś takiego. Tak. W drugim akcie na scenę wychodzi Bartłomiej Magdziarz. Recytuje przepiękny, świetnie napisany wiersz do córki. Kiedy mnie już nie będzie, pamiętaj że możesz zrzec się spadku - gdy zaczyna jeszcze gdzieniegdzie szeleści śmiech. Po chwili Aktor przymyka oczy, robi się wzruszająco. Tak, jak w życiu. Trochę uśmiechu, dużo osobistych wzruszeń. Zaciskająca się na moment krtań. Ależ to jest tekst!
Powiecie Państwo: Dobra, ale gdzie tu kabaret??? No właśnie tu! Żeby się śmiać, trzeba umieć się także wzruszyć. Po to, żeby za chwilkę znowu móc się swobodnie roześmiać. Tak to właśnie jest w Klubie Komediowym, który zabiera w podróż do gabinetu doktor Janiny Jamochłońskiej, trwa terapia Gustawa. Co z tego wynika? Splot skeczy, świetnych piosenek i żartów czasem ocierających się o mój ulubiony absurdalny humor. Passus o autorce powieści erotycznej, która była tak młoda, że nie wolno było jej czytać tego co napisała a pisząc musiała mieć zasłonięte oczy - pyszny. Skecz z Testerką Wierności i następująca po nim śpiewana w duecie piosenka - łapy bolą od klaskania. A przecież jest jeszcze wielka, piękna szydera z Wilanowa, jest Leon Mózg i jego wykład. Są muzy walczące o umysł i serce poety hejtochałturnika.
Przed rozpoczęciem „Jak osiągnąć sukces, orgazm i oświecenie duchowe w weekend” Michał Sufin mówił, że premiera to okazja do uważnej obserwacji jak na wydarzenia reagują widzowie. Można w razie czego dokonać pewnych skrótów, jeśli w niektórych momentach pokazaliby znużenie. Tak się zwykle rzeczywiście robi i Pan Michał cały program obserwował stojąc w miejscu, z którego doskonale widział i publiczność i scenę. Ale mam nadzieję, że podzieli moje zdanie: Nic. Z „Jak osiągnąć sukces…” nie ma najmniejszej potrzeby wycinania czegokolwiek. To świetna, mądra zabawa i sugeruję Państwu jak najszybciej zajrzeć na Nowowiejską 1 do Klubu Komediowego. Nie pożałujecie.
P. S. Miło mi było zobaczyć Panią Maję Szkutnik. Niedawno obserwowałem Ją w dyplomowej „Rózi”, gdzie pokazała po kawałku z każdej strony swoich aktorskich możliwości. W Klubie Komediowym, mam wrażenie, Jej talent czuje się doskonale.
obsada: Weronika Humaj, Maria Witkowska, Weronika Łukaszewska, Monika Janik-Hussakowska, Maja Szkutnik, Mateusz Lewandowski, Bartłomiej Magdziarz / Mateusz Lisiecki



Komentarze
Prześlij komentarz