Czworo nad przepaścią
Teatr Ateneum proponuje błyskotliwie interesujące rozważania egzystencjalne. Tak można rozpocząć opisywanie „Grupy Krwi” w reżyserii Wojciecha Urbańskiego, najnowszej premiery Ateneum. Tekst autorstwa Anny Wakulik jest świetny. Dający pole do rozwinięcia skrzydeł artystom i widzom. Tym drugim w interpretacji spektaklu.
„Rozważania egzystencjalne”. Stanowczo zbyt mało i zbyt oględnie. Dostaliśmy spektakl trzymający w napięciu i zaskakujący całkowitym zwrotem akcji. Tu nic na końcu nie jest takie samo jako było na początku. Nawet nasze wyobrażenia o świecie i jego podziałach zostają w pewnym sensie poruszone. Wzbogacone o nowy materiał do przemyślenia. Oczywiście, prawnik patrząc na dylematy bohaterów „Grupy Krwi” będzie miał swoje zdanie. Uzna, że prawo spadkowe ma swoje odpowiedzi na pokazaną sytuację. Ale jesteśmy na szczęście w teatrze. Fabuła została tak opracowana, aby doprowadzić Annę, Ritę i dwóch Michałów do miejsca, w którym będą musieli zadać sobie kluczowe pytanie o to, czy wiedzą kim są?
Okazuje się, że nie wiedzą. Spotykają się w dworku, będącym od pokoleń we władaniu rodziny Rity (Emilia Komarnicka) i jej brata, jednego z Michałów (Łukasz Lewandowski). Właśnie przyjechało tu dwoje zupełnie im nieznanych ludzi. Rodzeństwo - Anna (Olga Sarzyńska) i Michał numer dwa (Dariusz Wnuk). Spotykają się z powodu testamentu. Zmarły dziadek Rity i Michała ujawnił w nim spadkobierców z nieprawego łoża - pardon za archaiczny język, ale sprawa sięga dziewiętnastego wieku - a tymi okazują się Anna i Michał. Ten drugi ma się rozumieć. Cała czwórka dziedziczyć ma majątek w równych częściach. Jednak przepaść, która ich dzieli rozcina sceniczną sytuację równo na pół. Rita z pierwszym Michałem to potomkowie bogatej szlachty, ludzie wykształceni i nie znający finansowych problemów. Wnuki medialnego magnata. Odwiedzające ich rodzeństwo z kolei stanowią ludzie wyrośli w biedzie, prostocie i poczuciu własnej niskiej społecznej ważności. Małomiasteczkowi, zahukani. Wyznający inne wartości życiowe, cieszący się z innych powodów. Zachowujący się także całkowicie odmiennie.
Spektakl jest arcyciekawy i poza postawionym już pytaniem przynosi kolejne. O to, co determinuje pozycję w życiu - DNA, czy chęć i wola walki o swoje? Czy charyzma jest pokoleniową wartością wysysaną z mlekiem matki? I wreszcie - czym jest ludzka godność w obliczu popartego społeczną pozycją bezprawia. I te pytania wspaniale znajdują odpowiedzi. „Grupa Krwi”, mimo swojego krótkiego czasu składa się z ciągu rewelacyjnie napisanych, zagranych i zaaranżowanych scen. To widowisko dynamiczne, przez cały czas trzymające w napięciu. Ogląda się je absolutnie znakomicie.
Dominanta pozornie przechodzi z rąk do rąk. Jednak oś konfliktu łączy i wyróżnia dwie postaci. Kobiece. Świetnie zagrała Ritę Emilia Komarnicka. Jej neurasteniczna była prawniczka, która zajęła się malarstwem i nie stroni od Xanaxu - wypada doskonale. Jest przesiąknięta egoizmem, poczuciem wyższości i uzurpowanym prawem do zabawy otoczeniem. Przypomina postaci arystokratów z dawnych dzieł literackich, a zarazem świetnie „podszyta” została współczesnym warszawskim Żoliborzem. Emilia Komarnicka „zasysa powietrze”. Trudno oderwać wzrok od jej postaci. Nawet gdy dialog biegnie obok, rozmawiają inni bohaterowie „Grupy …” to właśnie Rita skupia na sobie uwagę. Kapitalnie to Komarnicka po prostu robi. Patrzyłem na nią z przyjemnością, jako żoliborskie dziecko, chociaż komplement o tym że dzieci z tej dzielnicy są najładniejsze, co pada w spektaklu - puszczam mimo uszu. W całkowitej kontrze do Rity stoi Anna. Charakterologicznie wieczna przegrana w grze z Losem. Sfrustrowana, nastawiona na porażkę, nudna i bez pomysłu. Pasywna wobec wyroków Losu. A jednak w jej postaci zachodzi najważniejsza przemiana, pokazująca jak silna jest głęboko skrywana namiętność do władania ludźmi. Obaj Michałowie w „Grupie Krwi” mają swoje do zagrania i robią to znakomicie. Najważniejsza moim zdaniem jest relacja dwóch kobiet. Dwóch biegunowo różnych postaw. Co pozostanie, kiedy okaże się, że ich życiowe role przyznano niesłusznie? Kim ostatecznie są Anna i Rita? Kwestie tożsamościowe pozostają ukryte do samego finału. Tym jest poruszająca pieśń, śpiewana przez obie kobiety. I jest to jeden z najmocniejszych finałów spektaklu, jaki widziałem. Dwie stojące twarzą w twarz antagonistki. Dwa światy oddzielone bezdenną przepaścią. Czy nadal są na tych samych jej brzegach, co na początku spektaklu? Jak zamiana miejsc - nagła i dla nich niespodziewana - wpłynie na stosunek do ludzi? Ten finał jest też znakomitym przykładem jak ważna dla kompletności widowiska jest współpraca Reżysera (Wojciech Urbański) - dającego wizję, Aktorek (Emilia Komarnicka i Olga Sarzyńska) - przejmująco tę wizję realizujących, Pani Scenograf (Justyna Elminowska, której autorstwa są także kostiumy, a te w „Grupie krwi” grają rolę arcyważną) - bo projekt scenografii jest świetny, Autora projekcji video (Stanisław Zaleski) - stwarzają niesamowite wrażenie i warto je uważnie obserwować, Pani Reżyser światła (Paulina Góral) - bez pracy reflektorów wszystko byłoby na nic i wreszcie Autora muzyki (Olo Walicki), bo przecież ta szarpiąca wyobraźnię pieśń sama się nie zaaranżowała. Całość widowiska to doskonale zaprojektowany, bezawaryjny mechanizm.
„Grupa Krwi” udała się Teatrowi Ateneum wprost wspaniale. Jest naszpikowana świetnymi dialogami, inkrustowana mnóstwem społecznych niuansów. A nade wszystko jest wielką dyskusją egzystencjalną. Świetnie poprowadzoną i rozwiązaną. Sięgamy, szukając odpowiedzi w głąb mroków dziewiętnastego wieku. Wyciągamy je z nich jak korzenie z głębi ziemi. Konstatujemy, że nic i nikt nie działa w świecie bez przyczyny i kontekstu.
Owacje na stojąco. Trzeci kolejny mój teatralny wieczór z owacjami. I trzeci raz uważam je za całkowicie uzasadnione. Kto z Państwa lubi rozważania na temat miejsca człowieka w społeczeństwie, tego co determinuje pozycję w grupie i środowisku - „Grupa Krwi” będzie dla Was wyborem idealnym. Mam wręcz wrażenie, że to taki spektakl do którego za kilka miesięcy warto byłoby wrócić. Po zupełnie nowe, może za pierwszym razem pominięte jego walory. Jest jak znakomita książka. Przeczytawszy ją, nacieszywszy oko i myśli jej zaletami, odkładamy na półkę. Ale po pewnym czasie sięgamy raz jeszcze. I odkrywamy na nowo.
Obsada
Rita - Emilia Komarnicka
Anna - Olga Sarzyńska
Michał - Łukasz Lewandowski
Michał - Dariusz Wnuk
TWÓRCY
Autorka tekstu - Anna Wakulik
Reżyseria - Wojciech Urbański
Asystentka Reżysera - Paulina Staniaszek
Scenografia i kostiumy - Justyna Elminowska
Światła - Paulina Góral
Projekcje - Stanisław Zaleski
Muzyka - Olo Walicki
Suflerka - Joanna Trzcińska/Anna Żelazowska
Inspicjent - Wojciech Gratkowski/Agnieszka Hornowska/Jerzy Kacperski
Komentarze
Prześlij komentarz