Sami z siebie…

Dwanaście lat temu pierwszy raz w życiu wpadłem w te sidła. Poznałem czym pachnie wspólnota mieszkaniowa. Rozejrzawszy się zrozumiałem: Tu właśnie następuje styk farsy z dramatem. Dlatego z wielką rozkoszą  i  zaciekawieniem obejrzałem o tym komedię. Och-Teatr, „Wspólnota mieszkaniowa”, reżyseruje Krystyna Janda. 


Rzecz dzieje się na zebraniu. Moja przygoda ze wspólnotą ma i taki epizod. Poszedłem na zebranie raz. Pierwszy i ostatni. Upewniwszy się, że nie mam jako lokator takiego obowiązku, wolę przyglądać się zabawie z dystansu. Okiem widza. Ale moje doświadczenia wskazują, że komedia Jiriego Havelki mimo czeskich korzeni - jest widowiskiem dokumentalnym w szerszym znaczeniu. Dramaturg znakomicie sportretował charakterystyczne typy lokatorów upiornej wspólnoty. Gdy przyglądamy się im bliżej, dostrzegamy analogie do polskiego wspólnotowego piekiełka. Emeryt - miłośnik dawnego porządku, stający okoniem przeciwko każdej zmianie zgodnie z zasadą „nie bo nie”. Urocza dama o śladach niewątpliwej młodzieńczej urody, dla której odkryciem jest fakt że kartka z uchwałami ma dwie strony. Tyran w spódnicy, uważający wspólnotę za co najmniej centrum kierowania światem. Entuzjaści, z których powoli uchodzi powietrze. Bezlitosne cwaniaki, czy lokatorski głupek. Wszyscy są na tej scenie. Zajmują krzesełka i rusza zebranie. A rozmawiać jest o czym. 


Z samych siebie się śmiejecie - gogolowska prawda w połączeniu z czechowowskim dylematem właścicieli „Wiśniowego sadu”, tak pokrótce wygląda fabuła „Wspólnoty mieszkaniowej”.  Kamienica, którą zamieszkuje obserwowana grupa lokatorów jest w tragicznym stanie. Uratować wszystko może sprzedaż strychu. Podzielenie go na mieszkania albo oddając wszystko deweloperowi, albo inwestując samemu. W tej drugiej opcji wspólnota musi zamienić się w spółdzielnię i wtedy może sama zarządzać wynajmowanymi mieszkaniami. Trzeba to przegłosować. Proste? Oczywiście, że nie. Przecież najpierw muszą zostać wybrani członkowie komisji skrutacyjnej, protokolant, musi zostać rozwiązana kwestia wynagrodzenia zarządu, zużycia wody i wielu drobnych spraw. To trwa. Na scenie nieco ponad półtorej godziny. W praktyce mojej wspólnoty z zebrania wyszedłem po dwóch godzinach a ono trwało w najlepsze. 


To jest lekkie, zabawne i życiowe. Śmiejemy się, obserwując perypetie lokatorów nie mogących podjąć decyzji w najbłahszych kwestiach. Wiem, że to żarty i można po prostu na śmiechu poprzestać. Ale jeśli popatrzymy na „Wspólnotę Mieszkaniową” szerzej, jako na alegorię naszej europejskiej niemożności podejmowania decyzji - poważniejemy. Tylko czy jest sens? Cóż nam innego pozostało poza zabawą? Titanic, na pokład którego zaokrętowali nas nasi rodzice oraz legendarny bocian co nosi dzieci - płynie po oceanie głupców w stronę swojej góry lodowej. Świecącej wszystkimi kolorami tęczy, niczym reflektor mainstreamowego show. A orkiestra na pokładzie gra i grać na będzie do końca. 


„Wspólnota mieszkaniowa”. Właśnie stuknęło jej sto spektakli. Bawi, rozśmiesza i niesie lekkość żartu w coraz bardziej przytłaczające jesienią życie. Niech pozostanie z nami jak najdłużej. To bardzo moim zdaniem udany, błyskotliwy spektakl. Kto go jeszcze nie widział - czas najwyższy. 


Reżyseria: Krystyna Janda

Przekład: Michał Sieczkowski

Scenografia i kostiumy: Zuzanna Markiewicz

Reżyseria światła: Katarzyna Łuszczyk

Asystentka ds. scenografii i kostiumów: Małgorzata Domańska

Producent wykonawcza i asystentka reżysera:Klaudia Błazik

Realizacja dźwięku: Michał Tatara

Realizacja światła: Rafał Piotrowski 

Inspicjent: Krystian Zajdel

Obsada:

Pani Zahrádková, Przewodnicząca – Agnieszka Więdłocha/Natalia Berardinelli

Pan Zahrádka – Piotr Ligienza

Pani Roubíčková – Izabela Dąbrowska

Pani Bernášková – Natalia Berardinelli/ Małgorzata Zawadzka

Pan Kubát – Grzegorz Warchoł

Pani Horváthová – Katarzyna Żak

Pan Nitranský – Sebastian Perdek

Pan Švec – Michał Zieliński

Pani Procházková – Izabella Olejnik

Pan Novák – Cezary Żak/Fabian Kocięcki

Pan Sokol – Stanisław Brejdygant

Čermák – Mirosław Kropielnicki

(Pan Bernášek, Pani Sokolová, Pani Švecová, Čičmanowie – postaci nieobecne na scenie, ale wymieniane w tekście sztuki)





Komentarze

Popularne posty