Co 40 sekund nie jest w porządku...
Kiedy odchodzi człowiek, jego bliscy starają się szukać wytłumaczenia. Starość, nieuleczalna choroba. Nałóg, wypadek losowy. Oddychamy z ulgą. świat staje się na nowo zrozumiały. Strata, powodująca ból, pustkę - zostaje oswojona znalezieniem przyczyny. A co, gdy tej przyczyny instynktownie, słusznie lub nie - szukamy w sobie? Co, gdy ktoś z „naszych” sam zdecyduje się skończyć swoje życie?
„U mnie wszystko w porządku. Solo show z raczej wesołymi piosenkami i jedną smutną” pierwotnie był zabawną opowieścią Norberta Bajana, który rozśmieszał błyskotliwymi monologami i piosenkami widzów w warszawskim Resorcie Komedii. Premiera przedstawienia miała miejsce 30 czerwca 2023 roku. Norberta Bajana już nie ma. Odszedł, podejmując najtrudniejszą z ludzkich decyzji. O zakończeniu życia. Dlaczego uważam ją za najtrudniejszą? Przede wszystkim z uwagi na nieodwracalność tego wyboru. Koniec życia, w moim systemie wartości, to koniec wszystkiego. Ale nie tylko dlatego podkreślam trudność takiej decyzji. Samobójstwo pozostawia w świecie żywych krąg ludzi, którzy żyć wprawdzie będą. Ale do końca swoich dni samobójczy stempel pozostanie na ich losie. Wiem, co mówię. Samobójstwo popełnił mój przyrodni brat. W ten sam sposób też odszedł bliski mi człowiek. Kolega licealny. Ostatnie tygodnie przed śmiercią przegadywaliśmy prawie codziennie. Nie pomogłem. Nie pomogła terapia. Zawiodłem. Jak powiedział mi pewien wybitny psycholog - on się panu wymknął. Nie mógł pan nic więcej zrobić. Ludzie się czasem sobie wymykają…
Wróćmy do tego, co na maleńkiej scenie Modelatornia Teatru Studio. „U mnie wszytko w porządku” powraca. Tym razem jako spektakl przygotowany przez Cezarego Tomaszewskiego. Partnera Norberta. Jemu też Norbert się niestety wymknął. Myślicie - będzie terapeutycznie, boleśnie. A może będzie jakiś pompatyczny wieczorek wspomnień? Nic bardziej mylnego. Jest życie. Bo niezależnie od stempla, jaki na codziennych sprawach swoich bliskich zostawiają samobójcy, żyć przecież warto. Jest też sztuka. Teatr faktu w najlepszym wydaniu.
Cezary Tomaszewski pięknie to wyreżyserował i przedstawił. Norbert Bajan z nami jest. Po prostu - to spektakl, w którym zamiast niego jest zastępstwo. Są te same pisemko, są jego notatki, didaskalia które pozostawił sam dla siebie na potrzeby realizacji „U mnie wszystko w porządku”. Rolą Tomaszewskiego nie jest rozdzieranie szat, nachalne edukowanie, czy wygłaszanie profetycznych stwierdzeń. On po prostu jest w zastępstwie twórcy spektaklu. Śpiewa, krąży po scenie. Pieczołowicie układa kostiumy Norberta, których używał w spektaklu - pierwowzorze. To przekładanie rzeczy pozostałych po pierwszym wykonawcy ma wymiar poruszający. Na krześle ustawionym frontem do widzów Tomaszewski składa kolejne pary spodni, koszule, płaszcze. Tak, jakby Norbert Bajan siedział tuż przed naszymi oczami.
Jest jeszcze na scenie jedna postać. Pojawia się po pewnym czasie, będąc niejako wynikiem rozważań Tomaszewskiego o szukaniu odpowiedzi, przyczyny. Może odpowiedzialności? To jego wewnętrzny głos, materializujący się w postaci granej przez Monikę Obarę. . Jak go by tu nazwać? Głos krytyczny wobec głosu krytycznego wobec samego siebie? Sumienie? Przemyślenia? Zdrowy rozsądek? A może wniosek? Monika Obara. Zdecydowana w ruchach, oszczędna w słowach. Przykuwająca uwagę. To od niej dowiadujemy się, że na świecie co 40 sekund ktoś popełnia samobójstwo. Rusza potworny zegar, wyświetlony na ścianie Modelatorni. Potworny, bo odliczający czterdziestosekundowe interwały. Kolejny człowiek. Kilka zdań wypowiadanych na scenie. Kolejny. Jeszcze piosenka. Następny…
To jest spektakl, który wbija się w myśli i rani wrażliwość jakby ciął nożem. W otwarte rany wsącza piekące informacje. Co trzy sekundy próba samobójcza. Każde samobójstwo to krąg wielu poszkodowanych psychicznie żyjących. Każde samobójstwo to piętno dla tych, którzy będą w nieskończoność pytać samych siebie: Czy zrobiliśmy wszystko, co było możliwe?
Zastanówmy się, patrząc na „U mnie wszystko w porządku” nad tym, jak diabelnie nie jest w porządku dookoła. Puszczamy mimo uszu rozpaczliwe wołania o pomoc. Za osądzone winy skazujemy na niebyt. Nie wybaczamy. Rujnujemy ludzkie życia, nie umiemy w empatię - używając nowatorsko niepoprawnej figury stylistycznej. Kręci się diabelski młyn, z k†órego co czterdzieści sekund spada kolejny człowiek.
Ginie. Wychodzi na tory wskakując pod pędzący pociąg. Celowo przedawkowuje lekarstwa. Skacze z wysokości. Zaciska pętlę na szyi. Przecina żyły. Na wszelkie możliwe sposoby wygania z siebie życie. „U mnie wszystko w porządku” dostarcza wiedzy o tym, jak i kiedy pomagać. Jak poradzić sobie z sumieniem i pytaniami. Trudny, potrzebny spektakl, w którym jest i sztuka i edukacja. Mądrze i sprawiedliwie wyważone. Pierwsza premiera tego sezonu i Teatr Studio na pewno nie zalicza falstartu. Przedstawienie, które zobaczyć i trzeba i warto.
TWÓRCZYNIE I TWÓRCY
REŻYSERIA
Cezary Tomaszewski
SCENARIUSZ, MUZYKA, TEKSTY PIOSENEK
Norbert Bajan
WSPÓŁPRACA SCENARIUSZOWA
Cezary Tomaszewski
DRAMATURGIA
Iga Gańczarczyk
KONSULTACJA MERYTORYCZNA
Halszka Witkowska
KOSTIUMY
Norbert Bajan, Cezary Tomaszewski
ŚWIATŁO
Jędrzej Jęcikowski
PRODUCENTKA
Julia Tyjewska
INSPICJENTKA
Krystyna Klyta
OBSADA
Monika Obara
Cezary Tomaszewski
Komentarze
Prześlij komentarz