Trzy głowy w komediowym piasku
Komedia to gatunek dramatyczny. Wiemy, prawda? A kto chce się o tym przekonać, pośmiać i zarazem zamyślić przy szczęśliwym acz bardziej wzruszającym niż śmiesznym zakończeniu - może to zrobić w Teatrze Polonia. Wygląda na to, że stałem się zakładnikiem teatrów działających pod auspicjami Krystyny Jandy, prawda? W pewnym sensie tak. Wakacje, a oni nie zwalniają tempa. Poza tym - czas na nadrabianie zaległości. Jedna z nich to „Głowa w piasek”, napisana przez Marta Murraya którą wyreżyserowała Maria Seweryn. Spektakl grany na warszawskiej scenie od ponad dwóch lat.
Jak się dowiedziałem, frekwencja Polonii w lipcu wyniosła 88 procent, wobec lipcowych 78 procent w ubiegłym roku. Nieźle. Na „moim” spektaklu wszystkie miejsca plus schody były zajęte. Niech to będzie świetna wiadomość dla Twórców i Animatorów. Teatr budzi zainteresowanie i nawet w wakacyjnych miesiącach jest coraz większy popyt na spektakle. Czas na podaż. Mamy w Warszawie sporo różnego rodzaju widowisk, są teatry uliczne. Kilka scen komercyjnych nie „wyszło na przerwę”. Bardzo to dobra prognoza przed stojącym już w progu kolejnym sezonem teatralnym. Nie ma nic bardziej demotywującego, niż widok pustych miejsc w czasie spektaklu.
Ale - czas nam na widownię. Wracajmy do „Głowy…” Na scenie nie ma jednej - tytułowej. Są trzy, reprezentowane przez trzy Panie - Weronikę Książkiewicz (Holly), Paulinę Holtz (Sheila) i Magdalenę Stużyńską (Pam). Komedia, jak to komedia - rządzi się swoimi prawami zatem nie unika dróg na skróty, koncentracji kontrastów i zgromadzenia w jednym miejscu wielu sytuacji absurdalnych. Przecież chodzi o to, aby widz zobaczył esencję świata. A ta jest zabawna. W „Głowie w piasek” nawet bardzo.
Do uroczego mieszkania na poddaszu, w którym z niemocą twórczą zmaga się pisarka Holly puka Pam, mama piętnastolatka. Ten zakochał się w dziecięciu pani literat. Nie mógł wybrać bardziej zabawnie. Sposoby życia obu mam są jak ogień i woda. Gdy obie starają się znaleźć wspólny język, co nie jest łatwe z powodu różnic poglądów i światopoglądów, wpada między nie cyklon w postaci energicznej i ekscentrycznej Sheili. Przyjaciółka Holly ma swój niepowtarzalny styl, w którym uroczo odnajduje się Paulina Holtz. A potem, za sprawą jednej nieopacznie zjedzonej czekoladki, wypadki zaczynają pędzić niczym rakieta pana Kosmonauty Sławosza z Pierogami. I każda z Pań na swój sposób chowa, lub chowała tytułową głowę w tytułowy piasek.
Ogromnym walorem „Głowy…” jest przejrzysta, spójna konstrukcja tekstu, na którym spektakl się opiera. Zaskakuje, ale bawi także elementami łatwymi do rozszyfrowania. Wszystkie klocki literackiej układanki świetnie tu do siebie pasują. Jest co zagrać i jest z czego się pośmiać. Aż do finału - przemiłego, zostawiającego widzów we wzruszeniu i poczuciu dobrze spędzonego czasu. W sam raz skrojony na miarę letniego wieczoru czas. Czyli niecałe półtorej godziny bez przerwy.
To oczywiście nie jest dzieło, o którym trąbić będą heroldowie teatru. Raczej lekka komedia z mądrym zakończeniem. Sporo w niej subtelności, wrażliwości. Trzy kobiece postaci nakreślone delikatnie. Tak, jak na kobiety przystało. Nie ma tupania, wrzasków i wywijania gumowymi organami. Teatralnego jarmarku, który wdziera się nam na sceny, gdy tylko na moment odwrócimy uwagę. „Głowa w piasek” mnie rozbawiła i zauroczyła. Na jeden wieczór i jeden poranek, bo tyle do niej z uśmiechem wracałem. Spektakl wart każdej minuty mu poświęconej.
Reżyseria: Maria Seweryn
Tłumaczenie: Elżbieta Woźniak
Scenografia i kostiumy: Zuzanna Markiewicz
Reżyseria światła: Rafał Piotrowski
Realizacja dźwięku: Marcin Głos
Asystentka ds. scenografii i kostiumów: Małgorzata Domańska
Producent wykonawczy: Rafał Rossa
Asystent producenta wykonawczego: Michał Kaszak
Inspicjent: Rafał Rossa
Obsada:
Paulina Holtz, Weronika Książkiewicz, Magdalena Stużyńska
Komentarze
Prześlij komentarz