Boguś robi, co może
Chcecie Państwo zobaczyć „spektakl o życiu”? Nic prostszego. Wystarczy odwiedzić warszawski Teatr Powszechny i tam zajrzeć na „Kobietę samotną” w reżyserii Anny Smolar. Spektakl powstał w koprodukcji z Malta Festival. Skupię się na nim, pozostawiając na boku film Agnieszki Holland z 1981 roku pod tym samym tytułem i opowiadający tą samą historię. Ale - tutaj jest jednak inaczej. "Kobieta..." jest jedynie inspirowana scenariuszem tamtego obrazu.
Nasze życie, przeniesione w stosunku jeden do jednego na scenę teatru, jest śmiertelnie nudne. Ba. Niczego nie dostarczające. Żadnej refleksji. Proszę bardzo: Kto z Państwa albo sam, albo słyszał od znajomych, albo czytał - nie zna historii o wynajmowaniu mieszkania komuś w miarę poznanemu, kto nie płaci i trzeba mu wymówić? Taka scena jest w tym spektaklu. Ciągnie się niemiłosiernie. Oczywiście, dialog miejscami budzi emocje, często uśmiech. Dwie kobiety, matki dzieci z jednej klasy podstawówki. Jedna drugiej wynajęła i ta druga nie płaci. Pierwsza wypowiada umowę. Patrzymy. Widzimy coś, co jest do bólu powszednie. Miałem dodatkowe emocje. Prowadząc szkolenia wielokrotnie uczestniczyłem w zajęciach, w których przypadkowe osoby były proszone o odegranie scenek. Tu było dokładnie tak samo: Milenko, ty będziesz panią właścicielką, Irenko. a ty panią co wynajęła i nie płaci. Każde kolejne zdanie, kolejna kwestia - były sztampowe. I tak jest w zasadzie z całym spektaklem. Nie wiedzieliście, że wielu facetów nie płaci alimentów? No, to się możecie dowiedzieć. Nie zdawaliście sobie sprawy z tego, że bogaci rodzice w podstawówkach starają się w białych rękawiczkach usuwać z horyzontu swoich pociech dzieci "problematyczne" i biedniejsze? Voila. Zdziwi Was sytuacja, w której matka niechętnie przyjmuje pod swój dach córkę z wnukiem, bo burzy to jej porządek życiowy? Też tu jest. Obserwujemy, reasumując, życie kobiety samotnie wychowującej syna. On sprawia problemy, które do granic możliwości uwypuklają „życzliwi” rodzice innych dzieci. Ona, czyli matka, miota się starając związać nie do związania dwa końce końca. Historia, jakich tyle ilu mieszkańców dajmy na to aglomeracji trójmiejskiej, albo krakowskiej.
Śmiejemy się z pewnych sytuacji, czy sytuacyjnych bon motów. Z samych siebie… Mnie „Kobieta samotna” nie rozśmieszała. Raczej nudziła. Jak kania dżdżu wypatrywałem metafory. Czegoś, co uniesie ten ciężki, jak uliczny beton, spektakl. Uczyni go uniwersalnym przesłaniem. Nie doczekałem się. Dostałem wycinki życia. Znane, stereotypowe. Tylko tyle. Nie ma tu żadnego „aż tyle”. Oczywiście, można się zaśmiać kilka dobrych razy. Ale to taki śmiech, który gdy gaśnie w zasadzie nie pamiętamy, co nas rozbawiło. I pozostaje lekki wstydek, że się z tego śmiejemy.
Aktorzy są w swoich rolach prawdziwi. Zagrane to jest całkiem nieźle. Świetnie odnajduje się w roli Ireny Anna Ilczuk. Prawie do końca prawdziwa, budząca respekt swoją siłą, stojącą wbrew każdej losowej porażce. Marnie wypada natomiast nie tyle pani Anna, ile cała scena napadu na szkołę, który Irena organizuje. Potwornie nudna i wlokąca się jakaś kalka z Pulp Fiction i słynnego napadu na bar, którego dokonują Honey Bunny i Pumpkin. Interesujące role proponują Michał Czachor - zredukowany prawnik Krzysiek, Karolina Adamczyk jako Milena, czyli pani od mieszkania, i Oskar Stoczyński - Jacek, także jeden z rodziców klasowej „trójki”. Doskonale w roli Karoliny, nauczycielki z awersem i rewersem wypada Natalia Lange. Scena gry w Dark Necie - świetna. Ale to po prostu role średniej trudności. Aktorzy tej klasy, co ci których oglądamy na scenie Teatru Powszechnego zagraliby o wiele bardziej skomplikowane postaci w sposób budzący oklaski. Tu - są tacy, jak być powinni. Przerażająca społeczność rodzicielska, która starając się nieść pomoc w imię ideałów egalitaryzmu i solidaryzmu społecznego ośmiesza je do możliwych granic. Dla mnie - jak już napisałem - to za mało. Dostałem tyle, ile mogę usłyszeć w codziennych rozmowach ze znajomymi. Od teatru oczekuję więcej. Znacznie więcej. Pewnej gry intelektualnej. Pytań, na które szukając odpowiedzi czuję się wciągnięty w dyskusję. Zaintrygowany. Tego w „Kobiecie samotnej” nie odnalazłem. Z pewnym wyjątkiem
Znakomity jest Boguś. Pomysł na dziewięcioletnie dziecko, które stanowi przez większość czasu nieme, acz niezwykle wyraziste, charakterystyczne w swoim wspaniale czytelnym, skupiającym uwagę tańcu. Dla tej jednej roli. Jednej postaci - warto się do Powszechnego przejść. Ryfa Ri jest jako Boguś genialna. Wspaniały pomysł reżyserski i doskonała kreacja hip hopowej tancerki, performerki i po prostu Artystki. Ona tworzy ten spektakl. Nawet gdy jej Boguś wygina śmiało ciało na drugim planie - nie sposób go nie dostrzec. Jest najważniejszą postacią „Kobiety”. Rapuje dwa razy. Pierwszy jest świetny. Przykuwający uwagę. Zastanawiający. Drugi, finałowy, wstrząsający. Po prostu. Świat dorosłych kręci się w swoim okrutnym dance macabre. W tym wszystkim tkwi dziecko. Traktowane przedmiotowo, przekładane z miejsca na miejsce. Popychane i pospieszane. Dziecko, które dla dorosłych stanowi problem odstawania od mediany społeczeństwa. I Ryfa Ri tak to pokazuje. Jej Boguś jest doskonały. Moim oczywiście zdaniem.
Ale czy dziewięcioletni Boguś uratować może sto pięćdziesiąt minut spektaklu, w którym nie dzieje się nic, co mogłoby - moim oczywiście zdaniem - zadziwić, albo dostarczyć nowych intelektualnych wrażeń widzowi? Myślę, że było to zadanie ponad jego siły. Zostanie w mojej pamięci ów Boguś i będę wspominać go jako krzyk dziecka o prawo do bycia traktowanym z większym szacunkiem, niż jeden z kartonów podczas przeprowadzki. Sama „Kobieta samotna”, jako całość, pozostawiła we mnie natomiast spory niedosyt.
Michał Czachor - Krzysiek
Anna Ilczuk - Irena
Natalia Lange - Renata
Maria Robaszkiewicz - Wanda
Oskar Stoczyński - Jacek
Julian Świeżewski - Jędrek
Ryfa Ri - Boguś
Klara Bielawka (zast.) - Milena
TWÓRCZYNIE I TWÓRCY:
reżyseria - Anna Smolar
scenariusz - Natalia Fiedorczuk, Anna Smolar
wiersze i sam - Natalia Fiedorczuk
rap Bogusia - Ryfa Ri
współpraca koncepcyjna - Anna Sikora
monologi i dialogi - Natalia Fiedorczuk, Ryfa Ri, Anna Smolar, Michał Czachor, Anna Ilczuk, Karolina Adamczyk, Julian Świeżewski, Natalia Lange, Maria Robaszkiewicz, Oskar Stoczyński
scenografia i kostiumy - Anna Met
muzyka - Jan Duszyński
choreografia - Ryfa Ri
reżyseria świateł - Rafał Paradowski
asystentka reżyserki - Barbara Bendyk
asystentka scenografki - Radosława Niezgoda
inspicjent - Zuzanna Rucińska
konsultacja prawna - Monika Płatek
konsultacja merytoryczna - Feminoteka
Komentarze
Prześlij komentarz