Dobry „Dobrobyt”
Czy wolność ma cenę? Trywialne pytanie, przyznacie Państwo. Przecież od lat w szkołach i na patriotycznych apelach wmawia się pokoleniom, że wolność jest bezcenna. I najważniejsza. Poza oczywiście zdrowiem. A może ona jednak cenę ma? I to zupełnie, wręcz niespodziewanie niską? Tą ceną jest… dobrobyt. A przekonać się o tym można idąc do Teatru Powszechnego na „Dobrobyt” w reżyserii Árpáda Schillinga.
Fabuła - Weronika (Natalia Lange) i Jakub (Maciej Miszczak) - para młodych, szczęśliwych ludzi przyjeżdża do luksusowego hotelu. Mama Jakuba wygrała na loterii weekend w tymże przybytku i podarowała im nagrodę. Od chwili przyjazdu ich szczęście zaczyna jednak ulatniać się, jak bąbelki z powitalnego szampana. Powoli z mroku sceny wyłania się konstatacja, że świat luksusu jest o wiele gorszy i groźniejszy, niż wydawać by się mogło.
Zaczyna się niewinnie, od drobnych niedogodności, które każdy zapewne zna: okno miało wychodzić na morze, a widać za nim ścianę sąsiedniego budynku. Da się przeżyć, tym bardziej że hotel w ramach przeprosin przysyła butelkę szampana. Ale potem okazuje się, że świat luksusu Weronika i Jakub mogą obserwować niejako zza szyby. Są na jego progu, traktowani jako ludzie gorszej kategorii. Aby się do niego dostać, muszą pokonać wiele prób. I pozbyć własnych wartości. Zamknięty dla nich tor pływacki na basenie, który „loteryjnym” nie przysługuje, czy zakaz wstępu do restauracji a la carte, zarezerwowanej dla bogaczy. Weronika buntuje się przeciwko takiemu porządkowi świata. Jakub poddaje narastającej fascynacji luksusem. A w tym wszystkim pojawia się poznane w saunie bogate małżeństwo. Kolejny raz ukłon szacunku dla talentu Arkadiusza Brykalskiego, który w roli zblazowanego męża wypada doskonale. Partneruje mu Anna Ilczuk, której przypadła rola żony w tym duecie. Niepokojąca, wieloznaczna, zostawiająca za sobą aluzje i niedopowiedzenia kobieta - wamp. Wspaniała rola.
Zaczyna się kuszenie. Próba przeciągnięcia młodych na stronę wyuzdanego luksusu. Świetna scena upokarzania beznadziejnie znudzonej i zdemoralizowanej sprzątaczki (Klara Bielawka zrobiła z tej roli perełkę), która powoli zamienia się w szyderczy pokaz manipulacji Jakubem. Weronika dostrzega niebezpieczeństwo. Próbuje uciec, ratując swoje wartości. Jej sceniczna klęska to klęska wszystkiego, co uczciwe, sprawiedliwe i godne. Tryumfuje uległość, perwersja, przemoc i pogarda. Na tych filarach w „Dobrobycie” ustawiona jest wolność świata bogaczy. Słusznie? Niesprawiedliwie? To już zostawiam Państwa własnej ocenie.
W imię dobrobytu Jakub decyduje się na coraz dalej idące ustępstwa. Wreszcie jest gotowy. Następuje jego inicjacja, scena finałowa, choć nie kończąca spektakl. Nagi, wykorzystany i poniżony, wysmarowany ludzkim brudem staje się częścią luksusowego świata. Hotel jest jego alegorią. Stanowi raj, metę korpo wyścigu szczurów, ale także piekło człowieka z zasadami. Jakub porzuca te ostatnie. Staje się bezwolnym narzędziem. Sługą plastiku i błyskających, kolorowych świecidełek. Wreszcie miotając się w swojej bezradności i niemożności wyzwolenia z pętli, jaką stanowi świat żurnalowy - decyduje się na rozwiązanie ostateczne.
Znakomicie się ten „Dobrobyt” ogląda. To wielka zasługa wspaniałych Aktorów. Zagrali to tak, że zanurzając się w kolejnych kręgach luksusowych piekieł dostrzegamy swoje własne małości. Przeglądamy się w spektaklu jak w lustrze. Śmiejemy z samych siebie, litujemy nad własnymi sprawkami. Wstydzimy osobistych występków i kompromisów życiowych. To doskonała okazja do popatrzenia na siebie i zadania sobie pytania: Czy mój dobrobyt ma właściwą cenę i nie jest przepłacony?
Lustro naszych czasów. Za lepszą pracę, korzyści materialne, perspektywę szybkiej ścieżki kariery - porzucamy swoje wartości. Wpadamy w piekło zależności od dóbr materialnych. Kompromisy stają się coraz dalej idące. Coraz trudniej wyrwać się z klatki łatwego, szybkiego osiągania doraźnych korzyści. „Dobrobyt” jest jak dobry przyjaciel, który chwyta za ramiona i potrząsa mówiąc: Człowieku, opamiętaj się! Cenne, mądre doświadczenie.
Cena wolności. A może nie tyle cena, ile definicja? Bo, jeśli wolność ma być życiem w takt reguł i przepisów zmierzających do kategoryzowania ludzi według zasobności portfela, to moja definicja jest inna. A cena? Wolność w „Dobrobycie” jest mniej więcej tyle warta, ile pensja członka zarządu giełdowej spółki. To także, patrząc chłodnym okiem - niewiele.
Kolejny bardzo dobry spektakl Teatru Powszechnego. Znakomity aktorsko, świetnie osadzony w oszczędnych, żeby nie powiedzieć ascetycznych dekoracjach. Rewelacyjnie oświetlony. I unikatowe, niespodziewane zakończenie. Wszak wszyscy jesteśmy tylko pyłem na skorupie naszej planety…
Obsada
Klara Bielawka - Sprzątaczka
Arkadiusz Brykalski - Bogaty Mężczyzna
Anna Ilczuk - Bogata Kobieta
Michał Jarmicki - Obsługa
Maciej Miszczak (zast.) - Jakub
Natalia Lange - Wera
Ewa Skibińska - Dyrektorka
twórczynie i twórcy:
reżyseria – Árpád Schilling
scenariusz – Juli Jakab, Árpád Schilling, Éva Zabezsinszkij
tłumaczenie tekstu – Daniel Warmuz
muzyka – Marcell Dargay
projekcje wideo – Szymon Rogiński
asystent autora projekcji wideo – Krzysztof Bagiński
reżyseria światła - Piotr Pieczyński
współpraca kostiumologiczna – Bożena Zaremba
asystentka reżysera – Pamela Leończyk
inspicjentka - Barbara Sadowska
Komentarze
Prześlij komentarz