To się ogląda, pani Katarzyno…
Tak. To się świetnie ogląda - żartując nawiązuję do jednego z monologów z recitalu „To może ja się położę” Katarzyny Zielińskiej. Bo w Teatrze Komedia jest wreszcie tak, jak zawsze mi się marzyło. Mądrze, wesoło choć sentymentalnie. Emocjonalnie i świetnie warsztatowo. W poprzednim sezonie ten teatr trzymała znakomita „Zemsta”. Obecny świetnie otwiera Mała Scena i właśnie ów recital, który premierę miał na początku października.
Ta Mala Scena to pomysł w punkt. Do tej pory sala za restauracją Antrakt służyła o ile kojarzę do fajfów tanecznych dla samotnych i ewentualnie wernisaży. A teraz Teatr Komedia wydobył z niej niezłą akustykę i fajną dodatkową przestrzeń do działań artystycznych. Wchodzimy w zaczarowany świat kawiarnianych sal, które umarły wraz z rozwojem durnych korpo sieciówek. Małe, pokryte czarnymi tkaninami stoliki, przy nich tak samo udrapowane krzesła. Na stolikach malutkie lampki. Wszystko spowite w teatralny dym, znakomicie imitujący tamte kawiarnie. Bo jak tu śpiewać, bez aksamitnej, spowijającej wszystko, szarej mgiełki? Poczułem się w tym klimacie świetnie. Ożyły wspomnienia, bo ostatnia taka kawiarnia, która umarła, gdy byłem na studiach to bodaj Nowy Świat. Bywałem tam prawie codziennie. Może to w ogóle jest w przyszłości pomysł na Małą Scenę jako miejsce wspólne Teatru i Antraktu?
W rogu usadowił się band. Kwartet. Fortepian, kontrabas, gitara i perkusja. A ta, na którą czekamy wpadła zdyszana do sali, zaczęła nerwowo zmieniać buty, rozmawiać z garderobianą i muzykami. Bo recital Katarzyny Zielińskiej odbywa się w zasadzie za kulisami. Aktorka rozmawia z nami, siada przed lustrem, krąży po scenie i sali. Ale wszystko to w konwencji jeszcze nie rozpoczętego spektaklu. Znakomicie łączą się teksty Roberta Górskiego z muzyką.
Chciałbym mieć te ballady ze sobą na dłużej. Nie wiem, czy Katarzyna Zielińska już myśli o wydaniu ich w formie albumu, ale jeśli jeszcze nie - to czas po temu najwyższy. Materiał do śpiewania znakomity. Literacko - to są przecież teksty spod piór Artura Andrusa i Michała Chludzińskiego. Zatem liryczne, leciutkie jak piórko zabawy słowami. Tam, gdzie ma być humor - jest humor, a nie rubaszny rechot. Gdzie ma być refleksja - zostajemy z kia zaczarowani i poddajemy się urokowi tych ballad. Muzycznie - świetne. Zaśpiewane - rewelacyjnie. Bo przecież to jest,, jak powiedział podobno Mistrz Włodzimierz Korcz, aktorka śpiewająca. Pięknie śpiewająca.
W zasadzie co piosenka, to nowe znakomite doznania. Zaczyna się balladą o lalce. Za moment dostajemy dynamiczną i zabawną piosenkę o ściance. tej do fotografowania, oczywiście. Jeszcze więcej śmiechu w balladzie o mężu Nowaku. Potem błyskotliwy song-apel aby nie strzelać do krytyków. Wreszcie mamy świetną muzyczną pocztówkę do Włodzimierza Korcza. Przy niej miałem wrażenie, że jestem w barze w Casablance, a Humphrey Bogart za moment wejdzie na salę. I finał. Ta piosenka o dniu powszednim aktorki piękna. Katarzyna Zielińska śpiewa to znakomicie. Nie wiem sam, czy następujące po niej, brawurowe wykonanie „Niech żyje bal” jest konieczne. Ale - jeśli jest w scenariuszu, to znaczy że jest.
Półtorej godziny świetnej, muzycznej podróży po zakrętach i perypetiach życiowych aktorki Katarzyny Zielińskiej. Mówi, śpiewa, tańczy, gra na różnych instrumentach. I nie pozwala ani się nudzić, ani smucić. To idealna propozycja na wieczór ze znajomymi, z bliską osobą. Doskonałym pomysłem są te malutkie, dwuosobowe stoliki. Marzy mi się, jako Żoliborzaninowi który wychował się przecież tuż obok tego teatru, zobaczyć ten recital jeszcze kilka razy. Na scenie Komedii w zieleni, kwiatach i zapachu majowej, czerwcowej, lipcowej i sierpniowej nocy. To moim zdaniem wymarzony czas dla tego recitalu. Jeśli tylko „To może ja się położę” będzie w przyszłym roku - pani Katarzyno, zgłaszam się jako widz abonamentowy.
Występuje: Katarzyna Zielińska
Teksty piosenek: Artur Andrus, Michał Chludziński
Teksty prozą: Robert Górski
Opieka reżyserska: Jerzy Jan Połoński
Choreografia: Paulina Andrzejewska-Damięcka
Reżyseria światła i scenografia: Grzegorz Policiński, Artur Wytrykus
Kostium: Tomasz Ossoliński
Kostiumy zespołu: Bartek Indyka
Ze specjalnym udziałem garderobianej Katarzyny Adamczyk
Bardzo dziękujemy za tak piękną recenzję. Recenzję jedynie dodać, że teksty jednej z piosenek(" Zagrać Julię") to dzieło Tomasza Jachimka.I zapraszamy jak najczęściej. JJP
OdpowiedzUsuńHa! Tego nie wiedziałem - nie znalazłem Go w opisie spektaklu. :) Ale teksty wszystkie literacko świetne. Pozdrawiam J. M.
Usuń