Warszawa na gorąco

Bowie w Warszawie był tak krótko, że Warszawa aż zrobiła w majtki z wrażenia - tak uważałem do tej pory. Liczba wspomnień oraz wzmianek o słynnym  spacerze muzyka z Dworca Gdańskiego do księgarni na pl. Komuny Paryskiej i z powrotem zawsze mnie bawiła. Jednak „Bowie w Warszawie” sprawił mi przyjemność. 


Autorstwa Doroty Masłowskiej. Kobiety, dla której wyobraźnia to tylko początek. Uwielbiam jej nieograniczone możliwości skojarzeń, jak nikt potrafi wejść sobie tylko znaną szparą do ludzkiego życia i pokazać je tak, jakby toczyło się właśnie teraz i tu. Prawdziwe, nie usztucznione dodatkami i fajerwerkami. Tekst Masłowskiej to bardzo mocna strona spektaklu w Teatrze Studio. Jest poszarpany. Chaotyczny. Ale dzięki temu zmusza widza do wsłuchania się weń, do wejścia przez czwartą ścianę w sztukę. Nie ma tu miejsca na zgubienie wątku. Jedziemy z Aktorami rwącą z najwyższą prędkością górską kolejką w eleganckim parku rozrywki. Bo „Bowie w Warszawie” jest napisany elegancko i z polotem. Postaci pojawiają się i znikają, wyskakują ponownie i… Bowiego w tym nie ma. Prawie nie ma.  Słusznie. Z powodu jego spaceru z dworca na plac i z placu na dworzec robić rock operę, albo epopeję ku pokrzepieniu serc? Wolne żarty. 


O czym to jest? No właśnie. Nie można powiedzieć: o niczym, bo to nieprawda świadcząca o zupełnym nieporozumieniu widza z Twórcami. To jest o czymś. O Warszawie tamtego czasu, widzianej nie oczami kogoś, kto wtedy żył i był. Miasto pokazuje nam wyobraźnią osoby przecież dużo młodszej. Piszącej o wyobrażeniu prl-owskiej Warszawy. I to miasto wypada u niej znakomicie, moim zdaniem. A grasuje w nim Dusidamek, po scenie maszerują pieczarki - jest błyskotliwie, zabawnie i tak, jak najbardziej w teatrze lubię. Bez żadnych granic wyobraźni. Trzeba uwolnić swoją i po prostu płynąć z tym spektaklem. 


Regina (świetna w tej roli Maja Pankiewicz) to dwudziestolatka, która właśnie wyleciała z uczelni o czym przez grzeczność nie powiedziała matce, z którą mieszka. Matka (kolejny mocny punkt spektaklu, czyli Marta Zięba) żyje wspomnieniem wojny, powrotu do Warszawy i zapiekłym konfliktem z siostrą. Regina, władczyni królestwa swoich myśli, ma dość. Stłamszoną, przytłoczona codziennością staje na krawędzi mostu. Nie skacze jednak. Ratuje ją Plutonowy Wojciech Krętek (elegancki i bezbłędny w roli Marcin Pempuś). Dzięki temu Regina potyka się o kolejne korzenie losu. Wyuzdana siostra cioteczna Bogumiła, starająca się za wszelką cenę rozwinąć jej seksualność (urocza i zabawna Dominika Biernat) czy Judyta, koleżanka z obozu harcerskiego (aktorka od której trudno oderwać wzrok, Sonia Roszczuk, świetna w tej roli). W chaosie zdarzeń, jak to w życiu bywa, Regina stara się odnaleźć samą siebie. Trafia do pracy w księgarni - tak, zapewne myślą Państwo o nadciągającym Bowiem, ja też tak myślałem - i tu następuje znakomicie napisana, zagrana i wyreżyserowana scena jej rozmowy kwalifikacyjnej ze sfrustrowanym kierownikiem księgarni (no wiem, wygląda na to że w „Bowiem” nie ma słabych ról. No, nie ma! Daniel Dobosz - świetny!). Wybrałem kilka chwil i kilka postaci z tego prawie trzygodzinnego spektaklu, jest oczywiście przerwa, i celowo opisałem je w sposób ocierający się o chaos. Bo w tekście Masłowskiej jest właśnie taki misz masz. I bardzo dobrze dzięki temu się „Bowiego w Warszawie” ogląda. 


Nie zdradzając zakończenia, bo to nieładna praktyka, napiszę tajemniczo: Bowie, jako D.B. się pojawia. I finał jest zaskakujący. Bartosz Porczyk, któremu przypadła ta rola sprawił, że na moment poczułem się… poczułem się tam, gdzie zawsze chciałem się znaleźć. Ale okoliczności mi nie pozwoliły a teraz z pewnych przyczyn jest już za późno. 


No i te przeurocze pieczarki! 


"Bowie w Warszawie"


Scenariusz - Dorota Masłowska

Reżyseria - Marcin Liber


Obsada:


Regina -  Maja Pankiewicz

D.B. - Bartek Porczyk

Plutonowy Wojciech Krętek - Marcin Pempuś

Żona Plutonowego/Karolinka - Natalia Rybicka

Matka - Marta Zięba

Ciocia Wacia - Ewelina Żak

Bogumiła - Dominika Biernat

Pani Nastka - Monika Obara

Judyta/Matka Boska - Sonia Roszczuk

Pan Kozełko - Rob Wasiewicz

Kierownik Księgarni - Daniel Dobosz 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mieli "Wróbla" w garści, został im gołąb na dachu...

Bombardowanie wielkim kalibrem

Za dużo denaturatu?