Pogo w Collegium - punkt za odwagę

Jeden. Jeden jedyny punkt dla Marii Czok, studentki III roku AT. Za odwagę zagrania tego monodramu po genialnym „Pogo” Marcina Hycnara. O ile to odwaga, a nie pycha popchnęła Artystkę w przepaść. Czyli do monodramu „Moje pogo” na scenie Teatru Collegium Nobilium. 


Bo jest katastrofa, nie bójmy się tego słowa. Na każdym polu. Katastrofalna jest aranżacja sceny i widowni. Widzowie w większości siedzą na podłodze, gdzie ułożono przykryte białym płótnem materace gimnastyczne. Rzecz dzieje się dookoła nich, zatem są skazani na urazy kręgów szyjnych, albo na dyskomfort wiercenia się dookoła własnych osi. Na dodatek, o czym studentka AT może nie wiedzieć, działają prawa fizyki. Posadziła widzów w najniższej części sali. A tam jest najgoręcej i najbardziej duszno. To - znów nie bójmy się tego słowa - bezmyślność. 


I tyle uwag do Marii Czok. Nawet i ta powyższa w zasadzie nie jest do niej. Przecież to studentka. Osoba, która uczy się wspaniałego artystycznego zawodu. Ma prawo do poszukiwań twórczych i ma prawo do popełniania błędów. Nie ona jest za to odpowiedzialna. Kto zatem? 


Pani doktor Paulo Czarnecko. "Opiekunko artystyczna". Zniszczyła pani jakąś cząstkę marzeń tej młodej Artystki. Opiekowała się pani tym spektaklem jako kto? Pedagog??? Wolne żarty. Jak mogła pani do tego dopuścić??? Nie wie pani o tym, że nad podłogą, gdy wejdzie i usiądzie kilkadziesiąt osób jest zwyczajnie duszno? Jak pani mogła wypuścić na scenę 35 minutowe jasełka, w których Maria Czok, zapewne darząca panią zaufaniem, zmierza ku katastrofie jak Titanic w stronę góry lodowej? Zmierza w sposób jarmarczny i dziwaczny. Aktorka w tym dramatycznym, pełnym emocji i ludzkiego bólu monodramie przebrana w strój misia z Zakopanego? Po co? Jeżdżąca jak pajac na deskorolce, wrotkach i popychająca sklepowy wózek co ma imitować karetkę pogotowia. Na dodatek z idiotyczną, czerwoną lampką na głowie? Zabrakło jeszcze trzykołowego rowerku, droga pani. 


Nie zauważyła pani, że ta młoda osoba sprawia wrażenie, że kompletnie nie wie o czym mówi? Nie raził pani ten fragment monodramu jego można powiedzieć apogeum, który dotyczy śmierci dzieci a wygłasza go..  w Collegium biały miś na wrotkach??? Pani w ogóle widziała „Pogo” Marcina Hycnara???? Nie uderzyło panią to, że starsze, obolałe i samotne osoby są w tym spektaklu przedstawione jako wypchane truchła, wyśmiane i lekceważone? A inne postaci przypominają w najlepszym razie „Porę na Telesfora”? I wszystko to robi osoba, która pani ufa i opera się na pani zdaniu??? Gdyby istniał Bóg (czego nie jestem pewien, ale mam w tej sytuacji nadzieję, że tak) - powinien zejść z Niebios i strzelić w panią piorunem. Dla opamiętania. 


Teatr Collegium Nobilium ma fantastyczny sezon. Gra sztuki świetne, bardzo dobre lub dobre. Ta niestety i jeszcze raz Pani Mario podkreślam - Pani winy w tym w zasadzie nie ma - jest katastrofalna. Jak można było to pokazać? Nie wiem. Ale mam nadzieję, że nie jest to zapowiedź nowych czasów i nowego Rektora, który przybywa od października z Białegostoku. 


autorka scenariusza, obsada:
Maria Czok

opieka artystyczna:

dr Paula Czarnecka

scenografia:
Maria Czok, Róża Turlińska, Zbigniew Romanyk

muzyka:
Marcin Nagnajewicz

zdjęcia:
Aleksandra Mhango





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bombardowanie wielkim kalibrem

Jeszcze i jeszcze tego Boga!!!