Waldka nie ma...
Znalazłem zdjęcie. Zrobiłem je 9 kwietnia 2004 roku. To salon mojego domu w Łomiankach. Na sofie uśmiechnięty Waldek Milewicz. Obok ówczesna szefowa Wiadomości, Lena Bretes i późniejsza ich szefowa - Danusia Holecka. Pamiętam ten dzień. Piliśmy whisky z waniliową colą. Waldek wahał się, czy jest sens jechać jeszcze raz do Bagdadu. Ja szykowałem się do Brukseli na święto wejścia Polski do Unii. Umawialiśmy się na majowego grilla. U Waldka.
Nie ma już Waldka. Nie rozmawiamy ze sobą praktycznie wcale z Leną i Danusią. Nie ma tego domu w Łomiankach. Wszystko się skończyło. To były inne czasy. Dlatego poszedłem do Teatru Polskiego, aby sprawdzić. Zobaczyć, jak z perspektywy dwudziestu lat sztuka postrzega Waldka. Na ile będzie w niej prawdziwy.
Teatr Polski scena kameralna "Prime Time” reż. Anna Sroka-Hryń, wykonanie Sławomir Grzymkowski. Zobaczyłem dobry monodram. Dobrze zagrany, świetnie napisany. Znakomicie wyreżyserowany. Gra świateł na posypanej piaskiem scenie - wyśmienita. Mówiący o sprawach wielkich wielkim głosem. Wręcz patetyczny w swojej wizji budowania przed nami pomnika człowieczeństwa, które choć nosi w sobie zło, to jednak umie je dobrem zwyciężać. Były i cytaty z psalmu o Panu, co prowadzi. Fajnie. Tylko dla kogo to jest i po co na widownię zagoniono nastoletnich licealistów? Po co tym młodym ludziom kazano uczestniczyć w jasełkach okrucieństwa i zła, pięknie zagranych i ze swadą wyrecytowanych? Nie wiem tego. Dydaktyczny smrodek, który ma się nijak do sztuki. On jest ze świata zniewolonego belferyzmem, ona z wolnego marzeniami.
Spektakl na pewno jest wart zobaczenia. Ale to nie jest życie. To Prime Time teatralnego patrzenia na świat. Czy Waldek w nim jest? Gorączkowo szukałem w pamięci naszych codziennych rozmów w moim gabinecie, nad szklaneczką whisky-bimbru od leśnika z Małopolski. Nie pamiętam. Wyparłem je wszystkie, gdy kilka minut po siódmej siódmego maja 2004 roku zadzwoniła Lena z informacją, że pod Bagdadem zginęli polscy dziennikarze i czy wiem, kogo poza Waldkiem tam mamy. Łudziliśmy się wtedy. Może z godzinę. Pamiętam, że mówił zawsze spokojnie, wręcz monotonnie. Ale tak, że się słuchało. Nie owijał w bawełnę. Prosto i celnie. O okrucieństwie? Nie. Chyba o tym nie mówił. Było raczej o codziennych sprawach. Bo Waldek nie był z brązu, czy innego marmuru. Był z ciała. Normalnie z ciała. I dlatego tak strasznie go brak. Także w tym monodramie.
Traf chciał, że w odstępie kilku dni widziałem dwie sztuki pokazujące Zło. „Zbombardowanych” w reżyserii Ewy Platt i „Prime Time” Anny Sroki-Hryń. Cieszę się z tego porównania. Cieszę tym bardziej, że Ewa Platt wychodzi z tego pojedynku Sztuki ze Złem zwycięsko. Okiełznała je. W jej „Zbombardowanych” jest trzymane w ryzach. Szokuje realizmem. Jest prawdziwe. A jednocześnie nie ma w tym grama efekciarstwa. „Prime Time” jest moim zdaniem efekciarski. Te opowieści o Tutsi i Hutu, o Bośni, Groznym i Syrii. To jest efekciarskie i nieprawdziwe w wydaniu aktora, który - trzeba to oddać - robi co może. Ale tego nie widział. To jest ponad możliwości zagrania. Nawet świetnego przecież Grzymkowskiego.
Chciecie historii Waldka z Groznego? Takiej, którą rzeczywiście opowiadał? Proszę: Wojna. Wrócił z ruin czeczeńskiej stolicy do strefy okupacji rosyjskiej. Miał wysłać materiał zdjęciowy do Warszawy. Ruscy nie chcieli się zgodzić. Niet i niet satelity. Zagroził im tysiącem konsekwencji, powołał się na umowy międzynarodowe. Był w tym świetny. Zgodzili się. Ale gdy chciał via satelita wejść na żywo do Wiadomości, powiedzieli: Łącze masz. Ale świateł to już ci dać nie musimy. I było ciemno, noc przecież. Waldek dogadał się z kierowcami dwóch wojskowych ciężarówek. Jak? Za ile? Kto to wie. Podjechali, włączyli światła. Kamerę ustawiono nisko. On klęczał w snopie tych świateł. Było jasno jak w dzień. Nadawał relację do Wiadomości. Klęcząc przed kamerą mówił nam o tych, co już nawet nie klęczą.
Taki był. Zwyczajny, wspaniały Człowiek. I jego mi na scenie kameralnej Teatru Polskiego brakowało. Ale chyba z tym brakiem Waldka przyjdzie mi już mierzyć się do zawsze…
Komentarze
Prześlij komentarz