Jeden ważny dzień
Dobrze, że taki koncert się odbył. Bo o 4 czerwca 1989 roku zapominać nie wolno. To jedna z najważniejszych dat w historii Polski i zapewne całego naszego kontynentu. Słusznie Małgorzata Niemirska na początku widowiska „Jeden dzień/4 czerwca 1989”, na Dużej Scenie Teatru Dramatycznego, powtórzyła kilkakrotnie słynne zdanie Joanny Szczepkowskiej: Tego dnia skończył się w Polsce komunizm. Tak. Wyszarpaliśmy wolność. To ona pozwala nam dzisiaj dokonywać wyborów, dyskutować nad nimi - spierać się często w sposób bardzo emocjonalny. Jesteśmy wolnymi ludźmi. Czy umiemy z tej wolności należycie korzystać? Szanować ją i siebie nawzajem? To już zupełnie inne, pozateatralne rozważania.
Małgorzata Niemirska zaśpiewała na otwarcie wieczoru „Perfect Day” Lou Reeda. Utwór, który na codzień wykonuje w granych na scenie Dramatycznego „Aniołach w Warszawie”. Zabrzmiał mocno i symbolicznie. Znam tekst, lubię melodię. Ale nigdy nie przypuszczałem, że można go wpleść w tę datę. Odnalazł się znakomicie. A potem? Cóż. Artyści Dramatu mierzyli się z piosenkami, które opowiadają o dniu z różnym skutkiem. Mają dzień za motyw przewodni, refren itp. Świetnie wypadł, moim zdaniem, Waldemar Barwiński w „Jak minął dzień” Krzysztofa Krawczyka. Bardzo dobrze zabrzmiała przepiękna ballada „Nim wstanie dzień” Agnieszki Osieckiej i Krzysztofa Komedy. Mam jednak podejrzenia, że Czesław Niemen obrócił się w grobie, a Mick Jagger i Bono mogliby nie poznać ani „Sad Day”, ani „Sunday Bloody Sunday” i bynajmniej nie jest to hołd dla nowych interpretacji. Ale - śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej - jak nucił w Opolu niezapomniany Jerzy Stuhr.
Koncert przeplatały monologi. Staša Bajac przygotowała poruszający fragment o Serbii wczoraj i dziś. Czyli o zapomnianym, a może niedostrzeganym proteście, który trwa w Belgradzie. Mikita Iłinczyk połączył nasze wybory z nie tyle datą, ile okresem gdy w Białoruskiej SRR zaczęto mówić o skażeniu czarnobylskim. Luda Tymoshenko dołożyła obrazek z Ukraińskiej SRR, w której tego dnia nie wydarzyło się nic. Elise Wilk napisała o zagładzie bukareszteńskiej dzielnicy. Napisała - dodam - wstrząsająco. Świetnie wypadł tekst Davita Gabuni z Gruzji. Miniatura z życia chłopca, który podejmuje życiową decyzję. Wszystkie teksty, oczywiście, prezentowali zaangażowani w koncert Artyści Teatru Dramatycznego.
Po co akurat one? Moim zdaniem bardzo słusznie je umieszczono. Wtedy, w 1989 roku, skupieni na swojej najważniejszej sprawie, nie dostrzegliśmy wagi wielu zdarzeń jakie działy się dookoła Polski. Teraz, jako wolni od 36 lat ludzie, możemy na nie spojrzeć. Pozwalają jeszcze bardziej docenić tamten dzień i ludzi, którzy do niego w Polsce doprowadzili. Plac Tienanmen. Rumuńskie zbrodnie Ceausescu. Tonąca we łzach po masakrze w Tbilisi Gruzja. I w tym wszystkim, jak za betonową ścianą Socjalistyczne Republiki Radzieckie. I nagle Polska. Historia napisana przez Julię Holewińską. O tym, że można tamtą niedzielę kojarzyć z zupełnie czymś innym także w naszym kraju. Smak kiwi, pierwszy raz w życiu próbowany przez dziecko. Owoc przemycony mu przez ojca z RFN. Dzisiaj nie ma RFN, kiwi smakuje powszednio. Dlaczego? Bo mieliśmy polski czwarty czerwca w 1989 roku. Warto przy okazji pamiętać o tych, którzy wtedy takiego dnia nie mieli szczęścia poznać. O tych też, którzy w ogóle nigdy nie mieli swojego czwartego czerwca.
Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Był dla mnie wyzwoleniem. Nie. Nie z okowów komunizmu. Z ciężkiej pracy, która trwała praktycznie do samej czerwcowej niedzieli. Jako student pierwszego roku trafiłem w kwietniu do Krajowego Biura Wyborczego KO „Solidarności”. Pracowałem w Biurze Promocji Wyborczej. To była wielka, niekończąca się praca. Czas zlewał się w jeden, pełen radości dzień. Byliśmy wolni kilka tygodni wcześniej, niż Polska. I niezależnie od tego, co klekocze w głowach tych którzy - bardzo możliwe już tego dnia sprzed 36 lat nie pamiętają albo pamiętać nie mogą z racji wieku - jesteśmy do dzisiaj wolni. To jest nasz wspólny, wielki sukces. Obyśmy go nie spaprali w dyskusji czy moje jest bardziej „mojsze” niż „twojsze”. Dyskusji, która do nikąd nie prowadzi.
Na scenie Teatru Dramatycznego koncert rocznicowy. Raz i tylko raz się tam pojawiający. Bardzo dziękuję Artystom i Twórcom za ten wieczór. Wiem, że przygotowanie takiego widowiska to wysiłek. Zazwyczaj podejmuje się go mając w perspektywie zagranie spektaklu przez czas nawet kilku lat. Tym razem zrobili coś, co pochłonęło ich pracę a na scenie zaistniało w tym wyjątkowym dniu i znikło. Zostało w pamięci. Kłaniam się Państwu z wielkim szacunkiem za to, że podjęliście się tego wyzwania.
TWÓRCY
KIEROWNICTWO MUZYCZNE
Joanna Duda
OPIEKA ARTYSTYCZNA
Wojciech Faruga
TEKST
Davit Gabunia, Julia Holewińska, Mikita Iłinczyk, Staša Bajac Luda Tymoshenko, Elise Wilk
INSPICJENT
Tomasz Karolak
KIEROWNICTWO PRODUKCJI
Katarzyna Ciemniewska, Katarzyna Markowska
OBSADA
Waldemar Barwiński
Anna Karolina Gorajska
Michał Klawiter
Anna Moskal
Kamil Mróz
Małgorzata Niemirska
Mateusz Weber
Agnieszka Wosińska
muzyka na żywo:
Joanna Duda



Komentarze
Prześlij komentarz