Dzień Trzeci - Klan Liu/Lyu/Luo w akcji

Eliminacje są jak maszyna. Sprawna, przyporządkowana środkom masowego przekazu, punktualna. Z dokładnością minutową na scenie Sali  Kameralnej Filharmonii Narodowej pojawiają się, poprzedzeni kilkoma słowami zapowiedzi, artyści. Skupieni, zatopieni w swoich przemyśleniach. Patrzący przed siebie nieobecnym wzrokiem. Oni są na Planecie Chopin. My - podsłuchujemy bicia ich serc i podglądamy z podziwem, jak radzą sobie z fortepianem. Wehikułem, który ich na tę planetę przenosi. 


Presja jest ogromna. Mimo tego, że mniej więcej na dwóch konkurentów przypada jedno miejsce w upragnionym, październikowym konkursie - widać po nich wielkie zdenerwowanie. Tłumią je w sobie. Tam, na scenie są sami i samotni. Niektórzy ściskają w ręku, a potem delikatnie odkładają na blat fortepianu, chusteczkę do ocierania twarzy. Jedyny amulet, jaki można ze sobą mieć. Chwilą skupienia. Zapada cisza i jest już tylko muzyka. Szalony, dynamiczny, kilkudziesięciominutowy program od którego zależy artystyczne być albo nie być na najbliższe lata. To potężna próba siły psychicznej dla tych - przecież często nastolatków. 


Trzeci dzień, sesja poranna. Tyle wytrzymałem. Tak. Trzeciego dnia nadchodzi kryzys. Mylą się etiudy, w głowie mętlik wykonawców. Pamięć usuwa możliwości porównania. A sesja bardzo ciekawa. Znowu Chińczycy i znowu zabawne dla nas koincydencje nazwisk. Po dniu Li/Lee mamy poranek Liu/Luo. Ale przecież przyzwyczajam Państwa do suspensu. Zatem zanim o Chińczykach - słowo o polskiej reprezentantce. Pojawiła się jako ostatnia. Przed nią sześcioro pianistów Państwa Środka. Piekielnie trudne zadanie, bo Chińczycy znakomici. Gdy wyszła i ukłoniła się widzom, miałem w głowie absurdalne skojarzenie. „Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona, Jak głaz bodzący morze, reduta Ordona.”. Czy Julia Łozowska podzieliła los tytułowego dowódcy powstańczej reduty? Pozostając w konwencji literackiego żartu odpowiem - aż tak to nie. Zagrała swój program poprawnie. Jednak miałem wrażenie, że poprzedzający ją Chińczycy prowadzą swobodną wymianę myśli między sobą, instrumentem a kompozytorem. Łozowska po prostu zagrała poprawnie. Najlepiej, moim zdaniem, wyszły jej etiudy (Etiuda cis-moll op. 25 nr 7 i Etiuda e-moll op. 25 nr 5). Były techniczne bez zarzutu. Najsłabiej, to też moje zdanie - scherzo (Scherzo cis-moll op. 39). Podczas gdy pianiści Chińscy czynili ze swoich wykonań wybranego scherza finałowy majstersztyk występów, Łozowska miałem wrażenie walczyła o hiper poprawność. Zapewne wystarczy jej na to, aby znaleźć się w październikowym Konkursie. Jednak co dalej? 


I teraz Klan Liu/Lyu/Luo. W zasadzie każdy z chińskich pianistów zasługuje na uwagę. Każdy miał swoje propozycje odczytania i połączenia z własnymi przemyśleniami utworów Chopina. Zatem moje odczucia są subiektywne. To jak z poezją - niektórzy przedkładają Herberta nad Staffa, a inni odwrotnie. Dla mnie absolutnym mistrzem tej sesji jest Zhiqian Lyu. Ten chłopak 9 kwietnia skończył… szesnaście lat! Przecierałem oczy ze zdumienia. Urodził się 9 kwietnia 2009 roku, jak wynika z katalogu tych eliminacji. Wyszedł uśmiechnięty, pewny swego. Poza? Nadmiar wiary w swoje siły? Nic podobnego! Od pierwszej chwili było jasne, że to będzie wielki występ. Zaczął mazurkiem (Mazurek h-moll op. 33 nr 4), który pod jego dłońmi zamienił się w taneczny, kolorowy obraz. Potem dwie etiudy (Etiuda C-dur op. 10 nr 1 i Etiuda As-dur op. 10 nr 10). Tu potrzeba opanowania emocji, skupienia i techniki. Mistrzowskiej techniki. Zagrał to wspaniale, pokazał dojrzałość jakiej w tych eliminacjach wielu brakowało. I swobodnie przeszedł do dwóch utworów finalizujących występ. Ten nokturn (Nokturn c-moll op. 48 nr 1) zagrał w sposób nieziemsko smutny, nieziemsko wzruszający. Jakby świat zatrzymał się i samotna noc stanęła nagle za jego plecami. A potem scherzo (Scherzo b-moll op. 31). Już przy etiudach zwracałem uwagę na jego znakomicie pracującą lewą rękę. Ale to scherzo… po prostu niebywale piękne. Czytelne, wyraziste. To jest pianista, na którego trudno było nie zwrócić uwagi. 


I teraz kłopot. Bo cały przesympatyczny „klan” znakomitych chińskich pianistów grał bardzo równo. W pamięć zapadł mi świetny, jakby zawieszony wśród gwiazd, rozmarzony nokturn (Nokturn H-dur op. 62 nr 1) zagrany przez Tianyao Liu. Miała panna Liu świetny występ tego dnia. Przepięknie zinterpretował mazurek (Mazurek h-moll op. 33 nr 4) Jiaqing Luo. Zrozumiał go i poczuł, a potem zabrał nas na romantyczną z nim wycieczkę. I jeszcze przypominający mi wojownika Liu Kanga z Mortal Kombat - Zheng Luo, któremu jestem wdzięczny za wspaniałe wykonanie nokturnu (Nokturn H-dur op. 62 nr 1) z niebywałą dbałością o szczegóły i pięknym zakończeniem utworu. 


Ten dzień, mam wrażenie, pogłębia przepaść między pianistami chińskimi i resztą świata. Żaden z dotychczas występujących Chińczyków - oczywiście tych, których miałem przyjemność usłyszeć - nie toczył walki o to, aby bez błędów dotrzeć do końca swojego programu. Oni siadali do instrumentu i zaczynali, jak już napisałem, wymianę myśli. Fortepian był dla nich narzędziem komunikowania się z kompozytorem a zarazem partnerem w budowaniu cudownych interpretacji. Poczciwy, nieufny pan Steinway dawał im od siebie wszystko. Bo byli tego po prostu warci. 


Niecierpliwie czekam na kolejne dni. Czy supremacja chińska zostanie przełamana? Czy pojawią się pianiści z innych krajów mający równie ważne propozycje interpretacyjne? Sala z dnia na dzień coraz bardziej się zapełnia. Myślę, że czas pomyśleć o biletach albo wejściówkach i wsłuchać się w te chopinowskie dni w Warszawie. Na żywo brzmi to wszystko niepowtarzalnie… 





Komentarze

  1. "Walczyła o hiperpoprawność"? A cóż to za enigmatyczne stwierdzenie? Sporo w tej recenzji górnolotnych frazesów, odwołań do literatury, rozmów z kompozytorem czy instrumentem... Jednak konkretnych muzykologicznych argumentów jest tu jak na lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście! Przecież nie jestem muzykologiem, jestem dziennikarzem, melomanem. Nie porywałbym się nigdy na recenzowanie, bardziej nazwałbym to co piszę relacjami. Jeśli zależy Pani/Panu na wypowiedziach fachowych, sugeruję poszukać ich na stronie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. Tam jest oficjalny blog festiwalowy. Mój to tylko impresje, kto lubi - czyta. :) Pozdrawiam serdecznie J. M.

      Usuń
  2. Miło mi się czyta Pana relacje z przesłuchań. Oddają klimat, impresję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam. :) J.M.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty