M w krainie Jadłonomii
Spektakl z rodzaju tych, które aby dokładnie opisać, trzeba zająć miejsce za plecami Widzów. W ostatnim rzędzie. Bo to ich reakcja jest szczególnie ważna. Najważniejsza. Ci Widzowie to przecież dzieci. Teatr ostrzega, że „spektakl zawiera nachalną promocję weganizmu”. Czy ja wiem? Myślę, że jest racjonalna. Nie nachalna. Aha: jestem umiarkowanym mięsożercą i o ile lubię wegetarianizm, to do wegan mam dystans nieufności. Na pewno to jest teatr, który stawia młodym widzom pytania na ich miarę i pokazuje możliwe odpowiedzi, czy rozwiązania. Moim zdaniem to bardzo dobrze. Postanowiłem zatem wyprawić się na „Wyspę Jadłonomię” w Teatrze Studio. Zbliżają się ferie - do Warszawy zapewne przyjadą najmłodsi Teatromani, a i nasi, stołeczni, może zostaną w mieście i będą mieli chęć na coś wyjątkowego. Czy Jadłonomia spełni ich oczekiwania? Moim zdaniem - tak.
Spektakl trwa sto minut bez przerwy. To bardzo długo, jak na możliwości Widza w podstawówce. A jednak w Malarni Teatru Studio przez cały czas panowała skupiona cisza. Oczywiście, przerywana wybuchami śmiechu, bo postaci w spektaklu są po prostu urocze. Kilkoro Widzów, co podglądałem kątem oka, aż wychylało się zafascynowanych ze swoich krzesełek żeby nic nie stracić z tego, co na scenie.
A dzieje się sporo. Warzywno ekologiczna „Alicja w Krainie Czarów”, można powiedzieć. Bo postaci słynnej opowieści Lewisa Carolla są tu przeniesione, choć oczywiście zmienione. M - główna bohaterka, zasypia w ogrodzie pani Dymek i budzi się w towarzystwie tajemniczego, zziajanego osobnika. To Przepis. Na dodatek Przepis na Życie. Zostaje jej przewodnikiem po krainach Wyspy Jadłonomii. Pokazuje zakątki, zakamarki. Stawia przed wyzwaniami i przygodami. Świetnie to zrobiono, bo dzieci nie są niczym straszone, epatowane przemocą i innymi głupstwami naszych plastikowych czasów. „Wyspa Jadłonomia” na pewno nie jest płytkim, plastikowym fast foodem rozrywki. Tu jest i do śmiechu i do refleksji.
Kapitalna jest pierwsza scena. Cofam się do niej, rozbijając moją narrację. Ale nie mogę pominąć znakomicie pokazanej poważnej rozmowy rodziców i słuchającej tego zza kotary szeptu córki. Półsłówka, z których dziecko buduje obraz sytuacji. Skąd bierze się pozbawione podstaw przekonanie dorosłych, że ich potomkowie nie są za mali? Nie zrozumieją. Trzeba ich chronić. I w ten sposób wyrządzają więcej szkody, niż pożytku. Mnie, dorosłego człowieka, pomysł i realizacja tej sceny - urzekła. To jest tak pokazane, że niezależnie od wieku widz od razu wie o co chodzi. Czuje. Bo takie sytuacje sam przeżywał i przeżywa.
Spacer po wyspie zaczyna się zaskakująco. Em opowiada o swoim spacerze przez las. Przepis kazał jej uważnie, długo patrzyć na drzewa. Początkowo widziała wszystkie tak samo. A potem? A potem zapytała nas, czy umiemy bez kłopotu podać nazwę tego, co ma na sobie trzy paski, nadgryzione jabłko, albo spłaszczony, poziomy haczyk. Oczywiście, umieliśmy. A teraz - Em zapytała, gdybyśmy mieli przed sobą pięć listków. Czy umielibyśmy powiedzieć, który pochodzi z dębu, buku, jesionu, lipy, czy wierzby? Zapadła cisza. Uzmysłowiłem sobie w tej właśnie chwili, że „Wyspa Jadłonomia” nie jest na szczęście ot półtoragodzinnym pląsaniem wokół lipnego, zielonego ptaka. To mądry spektakl z pytaniami nie tylko dla dzieci. Ale także kierowanymi do rozwagi rodziców. Także ich sposób myślenia może się po wizycie w Teatrze Studio zmienić.
Kolejne etapy podróży Em przynoszą nowe przygody i spotkania. Jest zatem świetna scena rozmowy z Seitanowym Schabowym, Wege Ramenem i Falafelem. Czy to nie przypomina składu słynnej herbatki u Kapelusznika? Pójdźcie i sami sprawdźcie. Aktorzy Teatru Studio dwoją się i troją. Maja Pankiewicz świetna w roli M, czyli dziewczynki „lat dziesięć trzynaście”. Serca Widowni skradł Wege Ramen i zabawnie rozciągnięty monolog. Tu Marcin Pempuś pokazuje teatr dla dzieci na najwyższym poziomie. Bo to jest zabawne, ale niegłupie. Długie ale nienudne. Po prostu w punkt. No i sam Przepis, którego przezabawnie zagrał Tomasz Nosiński. Z takim przewodnikiem można przejść Wyspę Jadłonomię wzdłuż i wszerz. Kapitalnie śpiewająca, uroczo kreująca kilka postaci Ewelina Żak. I Daniel Dobosz, czyli sugestywny, świetny Zwierz Owcaleniec. Patrzyłem na Nich z wielką przyjemnością. Bo to chyba najtrudniejsze zadanie aktorskie dla Artystów teatru “dorosłego”. Zagrać tak, aby dzieci nie odrywały oczu od sceny. Wyszło to Wam znakomicie. Po prostu.
M mierzy się nie tylko z informacją o tym, że mięso nie powstaje w sklepie. Jest częścią żywego organizmu, który zostaje zabity i przetworzony. Dowiaduje się także o tym, jak hodowane są zwierzęta, które potem trafiają na jej talerz. Mocna, ale moim zdaniem zupełnie odpowiedzenia dla dziecka “dziesięć - trzynaście” jest scena z krainy cmentarza. Kolejne talerze to symbole kolejnych zjedzonych zwierząt. W sumie - dlaczego nie pokazywać tego dzieciom? Przy rozsądnie poprowadzonej przez rodzica po-spektaklowej rozmowie może młody Widz chętniej będzie sięgać po warzywa czy owoce.
A Cień? Czyli drugi wątek spektaklu? Arcyważny i zarazem arcytrudny temat muru milczenia i narastającej dziecięcej bezradności w świecie, w którym nie ma komu powierzyć swoich lęków i smutków. Chowane głęboko we własnej świadomości powodują, że Cień gęstnieje, rośnie. Staje się niszczycielskim heroldem Depresji. Jak pokona go M? Nie powiem. Ale pokona. Przecież to spektakl kończący się pięknym happy endem. Dla dorosłego nawet, bądźmy szczerzy, wzruszającym endem. Kiedy M może zdjąć swoje bokserskie rękawice, rzeczywiście robi się ciasno w gardle. Za to zakończenie wielkie brawa kieruję do Twórców "Wyspy". Obawiałem się, czy spektakl nie skończy się powrotem M do domu i jej próbą na siłę zmieniania nawyków życiowych własnych rodziców. Nikt nie chce mieć w domu małego eko-terrorysty i zapewne takie zakończenie byłoby trudne do zaakceptowania przez widzów. A tak - jest mądrze i pięknie.
Teatr Studio “Wyspa Jadłonomia”. Mądry, wywołujący myślenie spektakl dla dzieci. Takich powiedzmy od dziesiątego roku życia. Młodsi, jak już pisałem, też na widowni byli i znakomicie się bawili. Jeśli tylko będziecie Państwo w Warszawie - warto sprawdzić, czy akurat nie ma go w tym czasie w repertuarze.
INSPIROWANY CYKLEM KSIĄŻEK
„Jadłonomia” Marty Dymek
REŻYSERIA
Maciej Podstawny
KONCEPCJA
Dorota Kowalkowska, Maciej Podstawny, Jan Czapliński
SCENARIUSZ
Jan Czapliński
WSPÓŁPRACA SCENARIUSZOWA
Dorota Kowalkowska, Maciej Podstawny
SCENOGRAFIA, KOSTIUMY
Kaja Migdałek
MUZYKA
Jerzy Rogiewicz
KIEROWNICZKA PRODUKCJI
Justyna Pankiewicz
INSPICJANTKA
Maria Lejman-Kasz
VIDEO
Przemysław Tokarski
ASYSTENTKA PRODUKCJI
Zuzanna Magda Melnyk
POMOC KRAWIECKA
Gaba Górecka
STAŻ W DZIALE PRODUKCJI
Łucja Żurek
OBSADA
Daniel Dobosz
Tomasz Nosiński
Maja Pankiewicz
Marcin Pempuś
Ewelina Żak
Komentarze
Prześlij komentarz