Jeż jak Bond
„Scalanie świata” jeden z twórców tego projektu, Paweł Kamza, nazwał „gawędką teatralną”. Rozumiem jego intencję i odwołanie się do tradycji dziewiętnastowiecznych gawędek. Ja jednak upieram się, że w Teatrze Druga Strefa zobaczyłem pełnowartościowy, pełnoprawny, mądry i ważny spektakl teatralny.
Co potrzeba do spektaklu? Po pierwsze - potrzeba… teatru. Ten zapewnił, mający świetne wyczucie sztuki i „nosa” do ważnych projektów, Sylwester Biraga. W spisie Twórców „Scalania…” dyrektor Drugiej Strefy widnieje jako koordynator projektu. Ukłony szacunku, bo kolejny raz Jego Teatr zadziwia świeżością formy i znakomitą treścią oferowanego widowiska. Teraz potrzeba reżysera. Znakomicie sprawdził się w tym zadaniu Paweł Kamza, artysta szerokich horyzontów i możliwości. Jego gawęda wstępną, pomysł na formę spektaklu, treść która przecież jest oparta o książkę jego autorstwa - „Emisariusz Samuraj Szpieg”. Pomysł znakomity, mi przypomina dwa widowiska Teatru Malabar Hotel, czyli „Nieosobnych” i „Deszcz”. Podobnie wykorzystane są w nich techniki malarskie i w pewnym sensie podobna jest narracja. Nic w tym złego. Produkcje „malabarczyków” przywołuję, bo świetne. „Scalanie…” zresztą też.
Jest teatr, reżyser. Potrzebny nam aktor. I jest! Przemysław Wasilkowski opowiada tę historię wręcz brawurowo. Słuchając jego słów, symulowanego dialogu dwóch bohaterów, ma się wrażenie że razem z nimi przemierzamy siedemset kilometrów podróży po Europie wstrząsanej dziewiętnastowiecznymi ruchami warstw społecznych. Aby spektakl zaistniał w pełni, stał się kompletny i ukończony, potrzeba muzyki. Za to odpowiada Sławomir Kupczak, kompozytor i muzyk. Bez niego „Scalanie świata” nie przebiegłoby tak dynamicznie.
Czyli gawędka teatralna jest spektaklem. Świetnym, dodam raz jeszcze. Autorzy przywołują postać dziewiętnastowiecznego polskiego - dzisiaj może powiedzielibyśmy superagenta, Zygmunta Miłkowskiego. Znacie go Państwo zapewne pod pseudonimem Teodor Tomasz Jeż. Jako emisariusz ugrupowań patriotycznych przemierzał Europę przewożąc rozkazy, szyfry i idee. Ale działał też jako głosiciel idei niepodległościowych, swoisty lobbysta sprawy polskiej. Znał najznamienitszych Rodaków tamtej epoki. I o nich opowiada w spektaklu.
Rusza z Paryża tuż po nieudanym zamachu na cara Aleksandra. Ma dotrzeć do Wiednia, po drodze zahaczając o ustronny dom w Szwajcarii, gdzie czekają go dalsze rozkazy i wskazówki. Tuż po opuszczeniu stolicy Francji spotyka tajemniczego Furmana Wnęka. Idą razem. Rozmawiają. Emisariusz Jeż opowiada swoje losy. Wnęk słucha, dopowiada, stawia kropki. Jakże znakomicie obu ich zagrał Przemysław Wasilkowski. Oglądając Jego kunsztowną pracę na scenie przyznam, miałem wrażenie że to niemożliwe. W Wasilkowskim musi siedzieć dwóch facetów i mówić na zmianę! To jest doskonale zagrane i moim zdaniem miłośnicy teatru powinni „Scalanie świata” właśnie ze względu na aktorstwo zobaczyć koniecznie. Nie tylko zresztą z tego powodu, ale o tym za moment.
Emisariusz Jeż ma do opowiedzenia mnóstwo. Jego przygody trzymają w napięciu i są tak współcześnie łatwe do zrozumienia, że gdyby Paweł Kamza chciał i rozpisał to, co zebrał na odcinki, zapewne mielibyśmy jeden z najciekawszych, trzymających w napięciu seriali, który Netflix kupiłby z pocałowaniem ręki. Dziewiętnastowieczny Bond, żonglujący paszportami europejskich mocarstw, przemykający się przez kolejne granice z dokumentami ukrytymi w podwójnym dnie sakwy i pieniędzmi zaszytymi w guzikach płaszcza. Spotykający się z arystokracja, walczący w bitwach Wiosny Ludów. Mający dramatyczne przygody miłosne i rodzinne tragedie. Ależ to jest postać i jakiż to może być serial! Nie oglądam czegoś tak przyziemnego jak telewizja. Ale tu bym się na pewno skusił.
Świetna jest atmosfera, jaką stwarzają Artyści wokół „Scalania świata”. Przy wejściu czeka na widzów niewielki, acz suto zastawiony pokrzepiającymi napitkami stolik, w trakcie dostajemy po egzemplarzu „Emisariusza Samuraja Szpiega”. Śpiewamy przepiękne, nostalgiczne i coraz bardziej zapominane piosenki dziewiętnastowiecznego polskiego Ludu. Po prostu - oni robią wszystko, aby widzowie czuli się nie gośćmi za czwartą ścianą sceny, a byli uczestnikami gawędki niepodległościowego emisariusza. Udaje się to po prostu znakomicie.
„Scalanie świata” to znakomita propozycja teatralna dla liceów. Przed oczami widzów trwa wspaniała lekcja żywej, polskiej historii i zarazem podawany jest kawał znakomitego literacki tekstu. Może warto wreszcie przestać podawać nastolatkom wiedzy w formie dodupistycznych, podręcznikowych filipiak, czy wytartych do szarości literackich kanonów? Tu jest soczyście, dynamicznie i plastycznie. Pokazana jest nasza narodowa historia odarta z mamlania, dydaktycznych smrodków i ojczyźnianego zawodzenia.
Niedawno ktoś mi powiedział, że za często bywam w Teatrze Druga Strefa. Chadzam własnymi ścieżkami i nikt mi ścieżek nie wyznacza, bo nie słucham. A do Drugiej Strefy chodzić warto. Kilka razy w miesiącu. Bo tak się ciągle dzieje sztuka. Nie ma wyfiokowanej warszawskiej socjety, która okupuje przepastne foyers dużych teatrów i pyta między sobą „To na co my właściwie idziemy?”. Tu przychodzi się po konkretnie odmierzoną, przemyślaną dawkę czystej sztuki. I dlatego nie odpuszczam niczego, co Druga Strefa oferuje. Zachęcam i namawiam każdego, kto ma w sobie pragnienie teatru stawiającego pytania i zostawiającego każdemu przestrzeń na szukanie własnych odpowiedzi. Warto zacząć na przykład od „Scalania świata”. Bo i tu padają pytania, z którymi idziemy do wieczornych domów aby pomyśleć nad odpowiedziami.
Wykonanie: Przemysław Wasilkowski
Reżyseria, scenariusz, scenografia: Paweł Kamza
Muzyka: Sławomir Kupczak
Koordynacja: Sylwester Biraga
Projekt Scalania Świata, to projekt Fundacji im. Wacława Wdowiaka realizowany przy współpracy Teatru Druga Strefa.
Komentarze
Prześlij komentarz