Eurydyko, jesteś tam?

Orfeusz zstępuje do krainy podziemi, muzyką oczarowuje Cerbera i Hadesa. odzyskuje Eurydykę. Jednak nie udaje mu się powściągnąć ciekawości i traci ukochaną na zawsze. Znacie? Kto by nie znał pięknej historii z greckiej mitologii. „Orfeusza” na scenie TR Warszawa reżyseruje Anna Smolar. 


A jeśli Anna Smolar, to można spodziewać się czegoś wyjątkowego. Nie zawsze zgadzam się z Jej wizjami artystycznymi, ale zawsze są one godne uwagi. Zaczyna się prologiem, w którym pada istotne pytanie. O ożywienie martwego. Czy można dać życie lalce, w której życie nigdy nie mieszkało? Czy lalka w tym spektaklu będzie aktorem, czy rekwizytem? A może ani tym, ani tym? Udał się ten zabieg. Eurydyka jest lalką. Ożywa dzięki prowadzącym jej gesty i wygłaszającym kwestie aktorom. Jest uniwersalną alegorią straty. Przejścia na stronę śmierci, gdzie życie nie dociera. Chociaż… No właśnie. To jest siła i czar tego „Orfeusza”. Że zawsze jest jakaś wątpliwość. Furtka dla swobodnego rozwijania myśli. 


„Orfeusz” z TR Warszawa to splot kilku historii. Losów Orfeuszy i Eurydyk.  Pierwsza Orfeusz - tak, jest kobietą a w tej roli niemożliwa do zapomnienia Justyna Wasilewska - traci Eurydykę w sposób zbliżony do mitu, choć kompletnie abstrakcyjny ze współczesnego punktu widzenia. W klubie w centrum Warszawy pojawia się wąż. Ukąszona Eurydyka umiera na rękach ratownika Pogotowia. Patrzymy na tragedię Orfeusza i zza szyby naszego bezpiecznego miejsca na widowni śledzimy pośmiertne rytuały. Telefony do bliskich. Łańcuch zawiadamiania i opowiadania. Trwa to długo. Męka przezywania dramatu za każdym razem ponownie i za każdym razem nieco inaczej, dopasowując się do oczekiwań i emocji rozmówców po drugiej stronie słuchawki. A potem okazuje się, że śmierć to nie jest koniec. Uwolnienie od doczesności. Śmierć to początek. Kłopotów, tęsknot, samotności. Ale także pięknych, intymnych wspomnień. 


Na mnie największe wrażenie zrobił kolejny wątek. Orfeusza, którego Eurydyką była matka. Umarła na raka. On został sam. Brak. Brak tak dotkliwy, że oddałby wszystko za choć kilka słów, za głos i możliwość porozmawiania. Wpada na pomysł wykorzystania technologii. Znajduje fachowca, który na bazie zdjęć i nagrań Eurydyki-matki buduje jej awatar. Dzwoni telefon. Orfeusz podnosi słuchawkę i zaczyna się pierwsza, jeszcze sztywna rozmowa. Nic to. Sztuczna inteligencja sama się uczy. Poznaje niuanse i staje się coraz doskonalsza w rozmowach. Cóż z tego, skoro im dłużej trwa ich dialog tym bardziej Orfeusz dostrzega, że śmierć pozwala na idealizowanie osoby zmarłej. Eurydyka zaczyna upodabniać się do jego matki także w ten sposób, którego już zapomniał. Czy zrywa kontakt? Czy nie lepiej w sytuacji śmierci bliskiej osoby pozostać z nią jedynie w idealizującej wspomnienia pamięci? Świetnie to wyszło. Po prostu świetnie. 


Jest jeszcze Eurydyka siostra i Orfeusz brat. Dzieci, które kłócą się i w gniewie on wykrzykuje w jej kierunku nienawistne słowa. A potem rusza do kraju podziemnego aby wydobyć siostrę, bo szarpie nim nie wyrzut sumienia. Pali i piecze tęsknota. Nie dająca się niczym stłumić, głęboko ukryta w młodym i nieświadomym wielkości spraw ostatecznych człowieku. Jak się to kończy? To już trzeba zobaczyć na scenie. 


TR Warszawa z kolejną premierą w tym sezonie. I to premierą i mądrą i ważną. Szczególnie dla tych, którzy zdają sobie sprawę, że w ich życiu nadchodzi moment, gdy będą musieli - z racji nieubłaganego wyroku czasu - kogoś żegnać. Jest głosem ważnym w wewnętrznej dyskusji, która się w takich sytuacjach toczy. Ta dyskusja to często nagły strach: Może to już ostatnie Święta w takim składzie? „Orfeusz” w reżyserii Anny Smolar nie jest zapewne ani lekiem ani plastrem na takie rozważania. Jest głosem. I warto go wysłuchać. 


P. S. Kostium „Sweter Cerbera”, autorstwa Ludmiły Bubanovej zasługuje na odrębne, wielkie oklaski!!! 


Twórczynie i Twórcy:


reżyseria: Anna Smolar

scenariusz i dramaturgia: Anna Smolar, Tomasz Śpiewak

monologi i dialogi: Jacek Beler, Jan Dravnel, Mateusz Górski, Natalia Kalita, Anna Smolar, Tomasz Śpiewak, Justyna Wasilewska, Julia Wyszyńska

scenografia i kostiumy: Anna Met

choreografia scen lalkowych: Natalia Sakowicz

muzyka: Enchanted Hunters (Magdalena Gajdzica, Małgorzata Penkalla)

reżyseria światła: Rafał Paradowski

autorka lalki: Olga Ryl-Krystianowska

asystenci reżyserki: Katarzyna Gawryś, Tymoteusz Sarosiek, Wojciech Sobolewski

inspicjentka: Monika Tuniewicz

producentka: Magda Igielska


Obsada:


Jacek Beler

Jan Dravnel

Mateusz Górski

Natalia Kalita

Justyna Wasilewska 

Julia Wyszyńska 






Komentarze

Popularne posty