Makbet, król ciemności
To był z pewnością jeden z najciekawszych i najbardziej fotogenicznych spektakli, jakie kiedykolwiek widziałem. „Makbet, głosy z ciemności”, rzeszowskiego Teatru Przedmieście. Powiem wręcz, że gdybym był mieszkańcem tego miasta, bywałbym w niewielkiej piwnicy, w której grają, bardzo często.
Niedawno pisałem o zapachu teatru. Specyficznym konglomeracie kurzu, lekko przypalonych kabli. Krwi i potu Artystów zmieszanego z wonią perfum sączącą się z widowni. Rzeszowski „Makbet” pachnie zupełnie inaczej i to czyni go wyjątkowym. Płynące po scenie wino, rozlane w czasie uczty w zamku Makbeta jest prawdziwym winem i jego zapach ogarnia rzędy krzeseł, przenosząc nas wprost w rozhulaną czeredę orszaku króla mordercy. Las, w którym wiedźmy zwiastują mu przyszłe sukcesy - pachnie lasem. Użyte na scenie gałęzie są świeże, pnie sprawiają wrażenie, jakby jeszcze rano mieszały spokojnie gdzieś w podkarpackich lasach. Tu wszystko jest prawdziwe! A do tego światła i charakteryzacja. Półnadzy Aktorzy w dzikich scenach walk, ich wspaniale śpiewający wielogłos - magiczny, przerażający, fascynujący. Zwiastujący przeznaczenie króla królobójcy. Tak. To jest taki spektakl, który wybucha nagle, rozpala się jak leśne ognisko i płonie aż do finału. A potem wynosi się go w pamięci. I nie zapomina.
Czekałem na „Makbeta”. To genialny tekst. On nie jest w żaden sposób uwikłany w epoki, czasy i konteksty. Za każdym razem, w każdej chwili można odczytywać go inaczej. Czy współczesny Makbet jest oszalałym z żądzy władzy dyktatorem, a jego sprawiedliwa śmierć to proroctwo dla naszych czasów? A może jest szatanem? Księciem Ciemności, który zszedł już na Ziemię i czeka na ludzką katastrofę, rozbudowując wszechobecnie panoszące się zło? Zagrali to brawurowo. Byli kłębowiskiem emocji. Stworzyli teatr, dla jakiego warto przyjechać do Rzeszowa. Jest w nim jakaś pogańska siła i gniew. Narasta, piętrzy się aż do finału. Rozwiązania, które… Sami Państwo zobaczcie, albo przeczytajcie u Mistrza Williama.
Specjalne miejsce dla Aktorów. Iwona Błądzińska jako Lady Makbet wspaniała. Silna, dominująca i zniewalająca scenicznego męża splotem swojej kobiecości. To w niej mieszka Szatan, który pcha Makbeta do zbrodniczego królobójstwa. Ona niesie zakrwawione sztylety do sypialni Duncana, aranżując intrygę, która odsuwa od Makbeta podejrzenia i wynosi go na tron.No i ten głos! Sam Makbet, którego gra Maciej Szukała, świetny w swoich rozterkach. Miotający się między szaleństwem chorych ambicji, wyrzutami sumienia i strachem, który pcha go do kolejnych morderstw. Demonicznie znakomity Banko - Michał Chołka, który zdecydowanie zyskuje po przedzierzgnięciu się w postać Ducha. Scena śmierci Lady Makbet, gdy kąpię ją w strugach krwi - świetna. Pozostali Aktorzy równie mocni. Na scenie jest team. I tylko taki team mógł stworzyć nastrój tego widowiska. Oczywiście niezapomniana Agata Adamska-Szukała, czyli Wiedźma ze swoim gongiem, wybijającym rytm kolejnych tragicznych zdarzeń.
Zapadła ciemność. W zapachu wina, świeżego drewna siedzieliśmy moment jak zaklęci. A potem oklaski. Zbijać brawo poczułem ulgę. Bo nie chciałbym być w skórze Jurorów. Po trzech dniach świetnych spektakli Festiwalu Arcydzieł można już powiedzieć: Są w sytuacji równie nie do pozazdroszczenia, co Król Makbet…
autor: William Shakespeare
reżyseria: Aneta Adamska – Szukała
muzyka: Jakub Adamski
scenografia: Maciej Szukała, Paweł Sroka
występują: Aneta Adamska-Szukała, Iwona Błądzińska, Jakub Adamski, Krzysztof Adamski, Michał Chołka, Miłosz Ruszała, Maciej Szukała
Komentarze
Prześlij komentarz