Ja chcę jeszcze raz!!!
„Gusła” aż proszą się o odrębność. Ilekroć sięgam po „Dziady” Adama Mickiewicza, a robię to coraz rzadziej, tyle razy widzę je jako odrębny, genialny, pełen magii spektakl. Nie udała się moim zdaniem ta część w świetnych skądinąd „Dziadach” Mai Kleczewskiej w krakowskim Teatrze im. Słowackiego, gdzie gusła są uproszczonym polskim odpustem. Dobra była próba polsko litewskiej młodzieży w ramach Projektu Mickiewicz/Projektas Mickevicius. Ale to, co na Festiwal Arcydzieł przywiózł Lubuski Teatr z Zielonej Góry to jest właśnie TO!
Inscenizacja godzinna. Wystarczy. Bo w tym spektaklu widz jest jednym z duchów, uczestniczy w obrzędzie. Na własnej skórze czuje jego przerażającą moc. Dłuższe przebywanie w świecie widm i upiorów byłoby męczące. To przywilej największych i najsilniejszych. „Gusła” zielonogórzan są właśnie pokazem siły. Słynne „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie” rytmicznie wyśpiewywane łapie za gardło. Przenosi wprost w objęcia demonicznego Guślarza. Aleksander Podolak w tej roli jest… jest po prostu postacią z innego wymiaru. Nie należy do świata ludzi, który przyziemnie mierzalny, opisywalny i naukowo poznawalny. Jest wielkim magiem. Mistrzem ceremonii, tworzonej na naszych oczach. Wielkie wrażenie robi Widmo Pana. Radosław Walenda w zasadzie po prostu uważnie odczytuje mickiewiczowski zapis. Ale żeby zbudować tak postać okrutnika i ciemiężcy, skazanego na wielowiekowe szarpanie przez wygłodniałe ptactwo - potrzeba Artysty pierwszej ligi. Ja od tej postaci nie mogłem oderwać oczu. W każdym momencie spektaklu. Zresztą na scenie jest dziewięcioro genialnych Aktorów. Każda postać „Guseł”, każdy Upiór jest dopracowany w najdrobniejszym szczególe. Prawdziwy. Mistyczny. To teatr, z którym odpływa się w nierzeczywistą podróż i chce się, aby ona po prostu trwała i trwała.
„Gusła” są spektaklem mówionym i śpiewanym. Głosy Aktorów tną przestrzeń nad widownią i hipnotyzują oszołomionych widzów. A oni jeszcze rzucają w nas drobinkami ziaren. Zapraszają na diabelską ceremonię. Guślarz, przywołując kolejne duchy, szuka ich właśnie po stronie „czwartej ściany”, czyli widowni. Bo to w nas przecież tkwią demony. Przyszliśmy i za nami zatrzasnęły się wrota opuszczonej kaplicy. Rozliczamy się z własnymi upiorami. Mój wylazł błyskawicznie i otoczył mnie chłodem wspomnienia. Gdy szedłem do teatru, spieszyłem się bo wszystko jakoś późno i w ostatniej chwili. Zaczepił mnie mężczyzna. Prosił o bułkę i coś do picia. Nigdy takim ludziom nie odmawiam, a tym razem musiałem go w pośpiechu przeprosić. Jego twarz, jak demon mojego wstydu wypełzła mi przed oczy w takt „Szarpajmy jadło na sztuki…”. Gdy tylko umilkła owacja na stojąco, chwyciłem płaszcz i pobiegłem w to miejsce. Już go nie spotkałem. Ale popatrzcie, jak teatr, jak ten przecież spowity starością tekst… jak to wszystko jest dzisiejsze. Los płata figle. Cały czas dyskutuje z naszymi małościami. Podsuwa obrazy i daje do myślenia.
Wróćmy na scenę. Genialna jest praca Marii Kaczmarowskiej, która odpowiada za charakteryzację i genialnie wykonał swoją Adam Łucki - twórca kostiumów. Przed nami po scenie krążą w takt rytmicznej muzyki i znakomitej, dzikiej wręcz choreografii będącej z kolei dziełem reżyserującego spektakl Grzegorza Brala - postaci wyjęte prosto z wyjątkowej, głębokiej i wspaniałej wyobraźni. Nierealne, skupiające na sobie uwagę upiory. To są „Gusła”, które jeśli Mistrz Adam widzi z zaświatów - zapewne za każdym razem oklaskuje na stojąco.
I tylko pozostaje jeden żal, że z Warszawy do Zielonej Góry jest tak daleko. Bo chciałbym, aby ten spektakl zobaczyli wszyscy ci z którymi rozmawiam o „Dziadach”. Ci, którzy mówią o nich jako o dramacie pokrętnym. Niezrozumiałym. Anachronicznym i choć niewątpliwie stanowiącym ikonę polskiej literatury, to mocno już przestarzałym. Myślałem o nich. Jak bardzo bym chciał żeby zobaczyli te „Gusła”. Wspaniały, nowoczesny, czarodziejski spektakl. Festiwal Arcydzieł otwiera oczy na wielką literaturę. Czuję się tu jak uczeń, ponownie zesłany do licealnej sali „od Polaka”. Cieszę się, bo w tym liceum nauczyciele są z najwyższej półki. Ja chcę to zobaczyć jeszcze raz!!!!
Komentarze
Prześlij komentarz