Noc Walpurgi w niedzielne popołudnie

Sala Teatru Żydowskiego przy Senatorskiej pomieściła ledwie dwadzieścia kilka osób. I bardzo dobrze, z punktu widzenia odbiorcy "Nocy Walpurgi" w reżyserii Agaty Biziuk. To jest spektakl, który przeżywa się indywidualnie. Nie znosi tłoku. Nadmiaru „ochów”, czy „achów” wyperfumowanej publiczności. Jest więc znakomita sceneria do jego wystawienia. I zarazem - przechodząc do meritum - znakomita praca Mariki Wojciechowskiej, twórczyni scenografii i kostiumów. Rekwizyty, elementy scenografii, projekcje video - wszystko jest przemyślane, dopracowane i znakomicie współtworzy atmosferę "Nocy". 


Mógłbym napisać „przerażający”. Ale nie ma we mnie siły na medialnie sztuczne egzaltacje po tym, co na tej maleńkiej scenie zobaczyłem. A zobaczyłem jak Nora Sedler, diva operowa, wpuszcza do garderoby Roberta. Nieśmiałego, młodziutkiego dziennikarza, który błaga o wywiad. Co dostaje? Co dostajemy my, widzowie? Świetny, trzymający w napięciu, mądry spektakl.  


Człowiek, aby żyć zniesie wiele. Podniesie rękę na bliźniego, zdradzi najbliższych. Czy wyda na śmierć własne dziecko? Jak ostatecznie potworna musi być niemoc rodzica w obliczu katów, wiodących na śmierć jego niewinne niczemu dzieci. Na początku spektaklu Nora (Monika Chrząstowska świetna w tej roli) zrzuca z siebie sceniczny kostium. Zostaje w samej bieliźnie. Czy jednak widzimy półnagą kobietę? Jest ubrana. Na stałe zamknięta we włosienicy własnych wspomnień i przeżyć. Spotykając się z nią w roku 1969, bo w nim osadzona jest "Noc Walpurgi" poznajemy człowieka, który nie może i nie uwalnia się od własnej przeszłości. Nora ma na przedramieniu wytatuowany obozowy numer. Czy trzeba pisać więcej? 


Zaskakująca jest przemiana Roberta, znakomity w tej roli Mateusz Trzmiel. Zmienia się. Przepoczwarza z nieśmiałego marzyciela w uosobienie zła. Przekracza ramy gry, w jaką zostaje wplątany. Skupia uwagę i zaskakuje. Staje się oskarżycielem, sędzią i katem w jednej osobie. Aż do rozwiązania intrygi. Tak. Intrygi. Bo jego obecność w garderobie Nory Sedler to jest wielopoziomowa intryga. Brawa dla Artystów za stworzenie niepowtarzalnego widowiska na bazie bardzo dobrego tekstu. 


Wychodząc z teatru zauważyłem tylko, że jest ciepły, podeszczowy wieczór. Opadły mnie myśli i zabrały w drogę. Snuły się pytania, brzęczał w uszach pogłos dramatycznego przemówienia Chaima Rumkowskiego z czasu wielkiej szpery. Przerażającego tym, jak dalece można ulec wizji ratowania - właśnie czego ratowania - życia, czy już jedynie status quo za wszelką cenę. Czy mógłbym patrzyć na moje dziecko, oddalające się w kierunku pewnej śmierci? Czy życie miałoby wtedy jakąkolwiek wartość? Nie mam prawa oceniać tamtych decyzji i nie mam prawa ciskać kamienny słowem. Bo jestem szczęśliwym człowiekiem. Od ponad pół wieku żyję w świecie, który nie postawił mnie wobec żadnego z dylematów Nory. Nie przesunął przed moimi oczami obrazów, których jej nie oszczędził. Oddycham z ulgą. Znowu jestem tu i teraz a tam i wtedy zostaje bezpiecznie złożone w pamięci. 


Jestem bardzo zadowolony, chociaż "Noc Walpurgi" nie jest łatwym dziełem. Spotkałem teatr stawiający pytania, zostawiający widza z otwartą głową i potrzebą szukania odpowiedzi. Teatr mądry. Taki, jakiego szukam pośród propozycji różnych scen.
Kto nie był - niech walczy o jedno z tych dwudziestu kilku miejsc na widowni Teatru Żydowskiego. Warto. 



Tekst

MARCIN BORTKIEWICZ/ MAGDALENA GAUER

Reżyseria i opracowanie tekstu

AGATA BIZIUK

Scenografia i kostiumy

MARIKA WOJCIECHOWSKA 

Muzyka

RADOSŁAW DUDA

Multimedia

TOBIASZ CZOŁPIŃSKI

Asystentka reżyserki

MONIKA SOSZKA

Inspicjentka

BEATA SZARADOWSKA


Obsada

Monika Chrząstowska - Nora Sedler 

Mateusz Trzmiel - Dziennikarz Robert 

Marek Węglarski - Chaim Rumkowski (głos)






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mieli "Wróbla" w garści, został im gołąb na dachu...

Bombardowanie wielkim kalibrem

Za dużo denaturatu?