Zawracanie głowy
Zaznaczam: wszytko co napiszę dotyczy 59 minut wydarzenia „Ojcowie”, pokazanego w ramach festiwalu Latem
o Tem, na scenie Teatru Potem o Tem. Wtedy wstałem i wyszedłem, a ono jeszcze trwało - usłyszałem że za moimi plecami jeden z młodzieńców zaczął coś z zapałem wygłaszać. Ale wcześniej od 51 minuty siedzieli na scenie, trzymając tekturowe tabliczki z jakimiś imionami. Jedna pani myśląc że to koniec zaklaskała ale zawstydzona ucichła. To było dno. Po prostu dno.
Do rzeczy. Spektakl teatralny opiera się na formie i treści. Już to kilka razy pisałem. Tu nie ma spektaklu. Są oderwane od siebie epizody, w których czterej młodzieńcy starają się pokazać, jacy są fajni i ile to sztuczek potrafią. Zatem mówią, skaczą, krzyczą i wykrzywiają paszcze oraz biegają. Nic z tego nie wynika. Świat oby jak najszybciej to wydarzenie zapomniał. Celowo unikam słowa „spektakl”. Nie było tam nawet jego zalążku.
Zaczyna się to od długiego wykluwania się panów z kokonów. Kokony są białe i przypominają prześcieradła z gumką. Po wykłuciu panowie odstawiają pokaz musztry, zaprawy porannej i chwili gdy nie bardzo wiadomo co się ma dziać. Potem dwaj się przytulają. Co z tego wynika dla całości wydarzenia? Nic nie wynika. Bo jest scena kolejna. Dwóch panów odstawia dialog syna z ojcem o tym, że syn nie wie za bardzo jak się zabrać do panienki. Tata stara się to wytłumaczyć ale mu nie idzie. I aktor robi z tego taty początkowo osobę z jąkaniem, a potem skręca w kierunku Zespołu Downa. Tak. Już się domyślacie. Ci z tego wynika? Nic nie wynika.
I dalej. Wychodzi niski pan. Staje za pulpitem nutowym i odczytuje oraz odstawia monolog. Zaczyna od tego, że w podstawówce nie pił. W pierwszej klasie też nie, ale potem pojechał na wymianę zagraniczną i mu się spodobało. W drugiej już pił a nawet pił z nauczycielem i kiedyś kupił małpkę jak koledzy już nie chcieli. Na studiach poznał kobietę. I teraz bęc. Wątek alkoholu znika. A już uwierzyłem, że będzie to wspaniała historia o upadku nałogowca. Ale kobieta która wyskoczyła jak diabełek z pudełeczka zostaje żoną. Jest więc i berbeć. Na spacerze kiedyś berbeć się wywala i mówi „tata”. To wzrusza owego tatę. Tu gdzieś albo monolog się skończył, albo uciąłem sobie drzemkę.
Kolejny pan, pięknie zapowiedziany po angielsku przez kolegę, opowiada że jego syn zagrał epizod w filmie i ten epizod jest nominowany do Oskara a on jest dumny. Przy okazji biega po scenie i stara się być zabawny. Kilka osób z grzeczności zachichotało. Ponawiam pytanie, a Czytelnicy znają odpowiedź: Nic nie wynikało.
Tłumiąc ziewanie obejrzałem jeszcze katastrofalnie nierówny popis choreograficzny, który aktorzy odstawili w… maskach myszy. Potem nadeszło zdarzenie, które mnie wykończyło. Siedzieli i prawie dziesięć minut trzymali tekturki z imionami. Nie wolno robić takich rzeczy widzom. Czuliśmy się fatalnie. Zakłopotani. zaniepokojeni. Nie wiedzieliśmy, czego się od nas oczekuje. Oklasków? Wyjścia z sali? Do niczego ten pomysł, moim zdaniem, nie prowadził. Poczułem jak wzbiera we mnie niechęć do ludzi, którzy postawili mnie w tej sytuacji. Nie wolno ludzi, którzy płacą za takie popisy, tak traktować i pastwić się nad nimi. Odebrałem to jako pokaz wyższości panów na scenie nad miazmatem na widowni. Oto my, artyści. My zdecydujemy do z wami będzie i jak się macie zachować. Siedźcie i czekajcie na wyrok. Mega słabizna.
Ponieważ nie lubię jak ktoś w sposób arogancki i głupi mnie traktuje - wyszedłem. Pozostaje mieć nadzieję, że inne spektakle które były są i będą grane na letniej scenie Potem o Tem, nie będą tak beznadziejne. Bo przecież Potem o Tem to jednak marka. A to coś zrobiło na niej solidną rysę.
Występują
● MATEUSZ GRODECKI ● MACIEJ KARCZEWSKI ● FILIP LIPIECKI ● MARCIN PIOTROWIAK
Realizacja
reżyseria: Błażej Biegasiewicz wykonanie masek: Alicja Kolińska
Komentarze
Prześlij komentarz