Wstrząsający "Rytuał"

Scena jest zaklętym kręgiem. Światem, z którego wydostaje się jedynie dźwięk, będący na granicy zrozumienia. Siedzimy dookoła tego kręgu w naszej bezpiecznej przestrzeni. Zrozumiałej, komunikatywnej, poznanej. Tam, gdzie są aktorzy jest sfera niewyobrażalnego cierpienia i bezprawia. O niej opowiada „Rytuał miłosny” Daniela Kotowskiego. 


Pisze o sobie „głuchy i nie posługujący się mową”. Czyli, jak w swoim bezpiecznym środowisku sądziłem - człowiek, z którym umiemy się porozumiewać i któremu jako społeczeństwo umiemy zapewnić może nie zupełnie równy, ale przynajmniej zbliżony do warunków człowieka zdrowego byt we współczesnym świecie. Ten spektakl mnie poraził. Słuchałem - bo mówiąca Marta Abramczyk operuje głosem - wbity w krzesło. Każde Jej zdanie, każda historia powodowały, że coraz bardziej rozlewało się we mnie poczucie niesprawiedliwości świata, który buduję. Wstydu, że tak mało poświęcam mu uwagi. Żyjemy w takt jarmarcznych kołatek, które właśnie z nas a nie z nich czynią głuchych. Patrzymy nie widząc, słuchamy nie słysząc. Wstrząsające historie płyną ze sceny w czasie „Rytuału miłosnego”. 


Dowiemy się z niego o tym, co to znaczy nie móc uczestniczyć w życiu na bieżąco. Jak strasznym słowem staje się w ustach rodziców, najbliższych „potem”, które zastępuje „teraz”. Skazuje osobę głuchą na wieczne oczekiwanie wyjaśnień. Bycie na łasce a częściej pastwie słyszących, którzy zawłaszczają byt osoby niesłyszącej. Pójdziemy do lekarza który udzieli informacji nie dorosłej pacjentce ale pozostając w swoim wygodnym świecie porozmawia z jej słyszącą matką. Odwiedzimy szkoły, podwórka, rodzinne imprezy. Zrozumiemy. Krąg, który wyznacza scena “Rytuału miłosnego” to szczelnie zamknięty krąg. I tego powinniśmy się wstydzić. 


Siedziałem bez ruchu. Nie umiałem zmusić rąk do wykonywania podstawowych gestów języka migowego. Nie czułem sił. A oni cały czas próbowali dotrzeć ze swoim rozpaczliwym przekazem. Wymiganym, niemym językiem mającym zwrócić moją uwagę. Zwrócili. Wywrócili do góry nogami wszystko to, co do tej pory o świecie ciszy myślałem. Niebywałe mocny, wstrząsający to spektakl. Każdemu polecam go rozważyć, gdy będzie ruszać na teatralny szlak. 


Marta Abramczyk, Daniel Kotowski i Adam Stoyanov zaczynają swój “Rytuał…” w białych kostiumach, kryjących także twarze. Poruszają się po scenie niczym obserwowane w klatce zwierzęta. Powoli, wraz z rozwojem sytuacji, stają się ludźmi. Wreszcie zrywają maski. Stają przed nami. A my? Możemy tylko bić brawo, dopóki nie skonstatujemy, źe ten zwyczajowy wyraz teatralnego szacunku widzów dla aktorów nie przenika do ich świata. Sięgamy po wyuczony gest. Próbujemy oddać im szacunek za to, co pokazali na scenie. Wspaniały, wstrząsający spektakl opowiedziany przez troje fascynujących Artystów.  “Rytuał miłosny”, który otwiera oczy i uszy. 



koncepcja i reżyseria: Daniel Kotowski
scenariusz: Daniel Kotowski we współpracy z Alicją Kobielarz
dramaturgia: Alicja Kobielarz
występują: Marta Abramczyk, Daniel Kotowski, Adam Stoyanov
kostiumy i scenografia: Daniel Kotowski
konsultacje: Anka Herbut, Aleksander Prowaliński, Marta Ziółek, Szymon Dobosik




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bombardowanie wielkim kalibrem

Pogo w Collegium - punkt za odwagę

Jeszcze i jeszcze tego Boga!!!