Ważne "Vanitas"
„Vanitas” to po łacinie „marność”. W sztuce motyw vanitas ma skłaniać do refleksji nad nieważnością dóbr materialnych wobec wagi przemijania ludzkiego, pokazywać jak istotna jest sfera duchowa ludzkiej egzystencji. Jego symbolem w malarstwie jest między innymi czaszka.
I czaszka i obraz z motywem vanitas pojawiają się na scenie Teatru Współczesnego, gdzie Maciej Englert wyreżyserował „Vanitas” właśnie. Oryginalny tytuł sztuki jest inny i można go przetłumaczyć jako „Próżność na strychu”, co jest przekładem zapewne zgrzebnym i niedoskonałym. My mamy „Vanitas”, moim zdaniem sztukę wyjątkową i ważną dla polskiego powojennego teatru. Nie chodzi tu o specjalne walory tekstu Valerie Fayolle. Jest zręcznie napisany, skrzy humorem, postaci są wyraziste, a całość spójna. Ale to sztuka powiedzmy wprost - zabawna, jednak bez nadmiaru aspiracji.
Tym bardziej interesująco ma się rzecz z polską jej premierą. Tak jak tytuł, który ma w sobie drugie dno, cały warszawski spektakl ma swój specyficzny wymiar. Maciej Englert to historia Teatru Współczesnego. Spadkobierca Erwina Axera, będący tu dyrektorem od 1981 roku. Tak. Czterdzieści trzy lata. Maciej Englert przez czterdzieści trzy lata był dyrektorem Teatru Współczesnego. I na naszych oczach Jego epoka się kończy. Teatrem od nowego sezonu pokieruje Wojciech Malajkat. Nie znam innego Współczesnego, niż Współczesny Englerta. Ekscytuje mnie ta zmiana.
Na scenie natomiast Królowa Współczesnego. Brak mi przymiotników, które w należyty sposób oddałyby mój podziw i szacunek dla pani Marty Lipińskiej. Prywatnie, dodaję bo to istotne, żony Macieja Englerta. I co najważniejsze Marta Lipińska na scenie Współczesnego jest od 1963 roku. Gra. Nie. Ona nie „gra”. Powiedzieć tak, to nic nie powiedzieć. Podczas gdy aktorzy grają postaci, Marta Lipińska postacią sceniczną jest. Robi to w sposób tak naturalny i prawdziwy, że patrząc na Nią z perspektywy widza nie czujemy się gośćmi w teatrze. Przenosimy się, dzięki Jej talentowi, do świata tak bliskiego i realnego jakbyśmy nie śledzili wydarzeń scenicznych z poziomu widowni. Mamy wrażenie, że oto tu, właśnie przed nami otworzyło się okno i oglądamy prawdziwe życie. Marta Lipińska to aktorka genialna. I taka jest w „Vanitas”. Podczas, gdy pozostali Aktorzy - bardzo zresztą uroczo i umiejętnie - grają poszczególne postaci, Ona jest. Po prostu jest matką trojga dorosłych dzieci, kobietą pełną wdzięku i humoru a zarazem spełnioną, której życie kryje zupełnie nieoczekiwany sekret.
O czym jest „Vanitas”? Otóż zabawna makabreska dzieje się w domu umierającego posła francuskiego parlamentu. Spotykają się tam jego dzieci - troje, plus żona jednego z synów. Kulisy tego małżeństwa też nie są oczywiste i powiedzmy standardowe. Rodzeństwo jest skłócone, a wola ojca nieubłagana: spędzicie miesiąc w domu rodzinnym. Jeśli nie zobaczę, że się pogodziliście - spadek po mnie przejdzie wam koło nosa. Od tej pory w domu zaczynają dziać się rzeczy dziwne i urocze. Na światło dzienne wychodzi mnóstwo tajemnic, z których fakt ukrywania w skrytce na strychu ludzkiej czaszki jest, można powiedzieć, najmniejszym problemem. Zabawne, lekkie, podszyte momentami sarkastycznym, momentami czarnym - ale zawsze niezłej próby humorem. Świetnie skomponowana jest scenografia "Vanitas", autorstwa Marcina Stajewskiego. Kostiumy natomiast są dziełem Anny Englert. Tak, zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa.
Rozważania o marności rzeczy materialnych. Refleksje o ludzkim przemijaniu, nieuchronności końca i potrzebie spełnienia duchowego. Z tym zostawia nas Maciej Englert i Jego „Vanitas”. Będzie Warszawie brakować tej epoki. Epoki wspaniałego, mądrego i eleganckiego Teatru Współczesnego. Takim był przez czterdzieści trzy lata Teatr Współczesny Macieja Englerta. Życząc Mu kolejnych równie doskonałych czasów, pogrążam się w rozmyślaniach nad tym, co na moich oczach przechodzi do historii.
Reżyseria
Maciej Englert
Scenografia
Marcin Stajewski
Kostiumy
Anna Englert
Obsada
Louis, ojciec
Leon Charewicz
Jeanine, matka
Marta Lipińska
Jean-Baptiste, starszy syn
Szymon Mysłakowski
Bruno, młodszy syn
Mateusz Król
Caroline, najmłodsza z rodzeństwa
Monika Pikuła
Barbara, żona Jean-Baptiste’a
Bożena Wypych
Bernard
Sebastian Świerszcz
Mówca pogrzebowy, głos
Krzysztof Wakuliński
Bylam wczoraj na tym spektaklu. Marta Lipinska jest wspaniała. Pierwszy akt trzyma tempo i przykuwa uwagę. Byłam zachwycona. Drugi akt ostudzil moje zainteresowanie i wyszlam z teatru trochę zawiedziona. Wybieram się jeszcze na piosenki Ewy Demarczyk. Od listopada drożeją bilety. :(
OdpowiedzUsuńNiestety, drożeje prąd a teatr go po prostu „pożera”. Dlaczego drugi akt ostudził? One moim
OdpowiedzUsuńzdaniem były równe. Ciekawe spostrzeżenie. Pozdrawiam, Jacek Mroczek TeatrVaria