Ślub pod gołym niebem

Plenerowa scena na Placu Centralnym. Dookoła szum Miasta. Zamiast horyzontu scenicznego - ociężałe biurowce i nadciągająca zza nich jeszcze cięższa noc. Robi się coraz ciemniej, coraz bardziej nastrojowo. Sceniczne lampy zaczynają nabierać znaczenia. A na scenie Aktorzy Teatru Studio. Odtwarzają słuchowisko, które zagrano w ubiegłym sezonie tylko raz. Na żywo można go było posłuchać w Polskim Radiu. „Ślub” Witolda Gombrowicza. Reżyserem i adaptatorem jest Tadeusz Kabicz. 


Zaczarowany spektakl, zaczarowany plac, zaczarowany wieczór. W takiej scenerii Gombrowicz odnalazł się znakomicie. Ten narastający, nakręcający się jak spirala grozy sen Henryka połączył się z nocą. Słowa i szelest kartek - bo to przecież czytane słuchowisko - zatańczyły z wiatrem. Miasto dodało swoje głosy. Szkoda, że to tylko jeden wieczór, szkoda że dopiero teraz. Może w przyszłym sezonie udałoby się to słuchowisko pokazać na żywo wcześniej? W któryś z gorących, letnich wieczorów? 


Ale to marzenia i nieśmiałe prośby pod adresem Studia. Kabicz dokonał pewnych, dynamizujących mam wrażenie, skrótów i przekazał widzom-słuchaczom „Ślub” saute. Wyszło znakomicie. Przemiana Henryka, który uciekając z francuskiego frontu w sen, przenosi się wraz z przyjacielem w rodzinne strony. Odzyskuje miejsce w familijnej hierarchii, próbuje odtworzyć przedwojenny status quo a potem ulega pokusie i sięga po berło władzy kosztem własnych rodziców. Świetnie się tego słucha, świetnie rozumie z dzisiejszej perspektywy. Władza. Domowa, królewska - władza o niszczycielskiej pokusie nieskończonych możliwości. Henryk podąża drogą Ignacego - swojego ojca, zajmuje rodzinno-królewski tron. I oddaje się temu samemu lękowi. Obawie przed kolejnym przewrotem, mogącym strącić go w niebyt lochu, w którym konają obaleni władcy. Działa inaczej, niż ojciec. W stosunku do władzy Ignacego, naiwnie przekonanego o nietykalności królewskiej bo wynikającej z wyroku boskiego, rządy Henryka postawione są na bezwzględnym posłuszeństwie. Na więzieniach i śmierci. Dreszcz przechodzi, gdy dzisiaj się tego „Ślubu” słucha. Nowoczesna władza. Wyrafinowany system zniewolenia jednostki. W stosunku do władzy poprzedniego pokolenia - straszliwy postęp. Niestety nie w imię korzyści ludzkości. 


Wróćmy na Plac Centralny. To drugie słuchowisko, które Teatr Studio przygotował wspólnie z Teatrem Polskiego Radia. Przypomnę - zaczęło się od kapitalnych „Onych” Witkacego. Także w reżyserii Tadeusza Kabicza. Wspominam „Onych” nieprzypadkowo. Bo tamto przestawienie bezapelacyjnie należało do Roba Wasiewicza. „Ślub” można powiedzieć - to też całkowicie Jego terytorium. Wasiewicz gra Pijaka. Postać w założeniu gombrowiczowskim niezwykle ważną. Można powiedzieć uosobienie groźby niezadowolenia społecznego i proletariackiej rewolucji, zmiatającej z tronów kogo chce. Symboliczny Palec Pijaka, którego dotknięciem obala władców i wskazuje jedynie słuszne kierunki. Jakże Wasiewicz to znakomicie zagrał! Jego Pijak jest groźny, choć też zabawny. Wyrazisty i prawdziwy. Miotany emocjami, przewrotny. Zdający sobie doskonale sprawę z tego, że władza nie znaczy „siedzenie na tronie”. Tron zasiedlany jest często przez figury. Składam ukłon szacunku i wdzięczności - bez Wasiewicza i jego Pijaka ten „Ślub” byłby ledwie przypadkową ceremonią. Bardzo dobry Daniel Dobosz w roli Henryka. Udało mu się uchwycić przemianę tej postaci. Jej symboliczne przejście od uciekającego w sen żołnierza, podszytego tęsknotami za domem i bezpieczeństwem, poprzez rodzącego się mężczyznę-samca aż do tyrana, tonącego w okrucieństwach. Rodzice Henryka, Katarzyna i Ignacy, czyli grający te postaci Dominika Ostałowska i Sławomir Orzechowski - doskonali zarówno w strojach prostych rodzicieli z domu gdzieś w Polsce, jak w królewskich szatach. On ewoluujący od władcy przekonanego o nietykalności wynikającej z tradycji i religii, ona emocjonalna, kochająca syna, z niedowierzaniem patrząca na zachodzące dookoła niej przemiany. Władzio - Przyjaciel i Dworzanin (Paweł Smagała), Kanclerz (Ewelina Żak) i Mania (Dominika Biernat) to postaci w przedstawieniu-słuchowisku ustawione w drugiej linii. Ale równie ważne, ciekawe i przemyślane aktorsko. 


„Igraszka. Przypuśćmy, że to była igraszka. Ale… co to było? O ile mogą być niebezpieczne te igraszki? Chciałbym wiedzieć, jaki jest właściwie zasięg słów? Jaki jest mój zasięg? Sen? Tak… tak. Sen. Dzieciństwo.” - Henryk kończy swój monolog i kończy się tekst „Ślubu”. Jaki jest dzisiaj zasięg słów? A jaki zasięg snu, w którym jak w gombrowiczowskim koszmarnym splocie zdarzeń zapadamy się na jawie. Świetnie się słuchało i oglądało przedstawienia  Teatru Studio.  Pozostaje nadzieja, że to nie był ostatni „Ślub” na Placu Centralnym. 


 TWÓRCZYNIE I TWÓRCY 


TEKST

Witold Gombrowicz 

ADAPTACJA I REŻYSERIA 

Tadeusz Kabicz

KOMPOZYTOR MUZYKI

Szymon Sutor

TRĄBKA 

Wojciech Niemyjski

KIEROWNICZKA PRODUKCJI (STUDIO)

Ewa Grzebyk 

INSPICJENTKI

Zuzanna Prusińska, Krystyna Klyta

KIEROWNIK PRODUKCJI (POLSKIE RADIO)

Bożena Mieczkowska

REŻYSERIA DŹWIĘKU 

Andrzej Brzoska 

NAGŁOŚNIENIE 

Krzysztof Przybyła

REALIZACJA TRANSMISJI 

Maciej Mucha , Adrian Zaremba, Krzysztof Przybyła

REALIZACJA WIDEO 

Grzegorz Adamczyk, Stanisław Leszczyński

OPERATORZY 

Jakub Roczniak, Piotr Perczyński, Michał Kukawski, Krzysztof Czajkowski

POMYSŁ I PRODUKCJA

Agata Ślósarska

DYREKTOR TEATRU POLSKIEGO RADIA 

Adam Wojtyszko


OBSADA


Dominika Biernat

Daniel Dobosz

Sławomir Orzechowski

Dominika Ostałowska 

Paweł Smagała

Rob Wasiewicz

Ewelina Żak 





Komentarze

Popularne posty