"Dworek" z Gniezna
Stanisław Ignacy Witkiewicz to poeta wyobraźni. Aby go poznać, zrozumieć i przede wszystkim umiejętnie przenieść na scenę - potrzeba właśnie jej. Do warszawskiego Teatru Polskiego, w ramach Festiwalu Lamentacje, przyjechał Teatr im. Aleksandra Fredry z Gniezna. Przywieźli „W małym dworku” w reżyserii Jana Marka Kamińskiego.
„Dworek” to dramat jednocześnie łatwy i piekielnie trudny. Łatwość kryje się w tym, że Witkacy niespecjalnie pogmatwał losy opisywanych postaci. Fabuła jest czytelna, ułożona logicznie, umiejscowiona w jednej przestrzeni. Można powiedzieć, że to taki Witkacy dla każdego. A na czym polega trudność tej sztuki? Paradoksalnie wynika z… łatwości. Skoro łatwa, była wystawiana już tyle razy i nicowana na wszystkie teatralne strony, że doprawdy trudno pokusić się o kolejne wersje „W małym dworku”. Jan Marek Kamiński jednak sięgnął po ten tekst i zrobił to, co moim zdaniem można zrobić najlepszego: Uważnie przeczytał, zastanowił się i pokazał bez silenia się na fikołki, które zwykle w przypadku eksperymentowania z Witkacym kończą się kacem. Wyszło - znakomicie.
Zaczyna się niepokojąco. Kurtyna, zrobiona z cienkiego materiału faluje, wybrzusza się. W kierunku widzów rośnie niczym ogromny szarpiący więzy, różowy balon. Narasta kakofonia nieprzyjemnych, opresyjnych dźwięków. Robi się bardzo głośno. Tak, jakby widownia znalazła się nagle we wnętrzu potężnej maszyny. Silnika, który nie zważając na zatarcia stali o stal, pracuje w mozolnym huku. Zmienia się oświetlenie. Kurtyna czerwienieje. Aż do jaskrawego odcienia czerwieni. Krew? Płomienie? Myśli kłębią się w głowie w takt szarpiących uszy dźwięków. Wreszcie cisza. Zza kurtyny głos Dyapanazego Nibka. Zwija ją i wskakujemy do Kozłowic, majątku Nibków. A w zasadzie majątku Dyapanazego. Anastazja przecież dopiero co zmarła. Chociaż w tej kwestii powiedzieć i napisać można bardzo wiele…
Świetna jest scenografia tej inscenizacji, czyli dzieło Eweliny Węgiel. Środek sceny opanowuje czteroramienny przedziwny pająk, którego łapy rozkładają się nad wszystkim, co zostanie tu pokazane. Przedziwnie krzesła z poucinanymi nogami, okrągły stół, wystający ledwie nad podłogę. Jest sporo elementów świata realnego, które za sprawą pracy scenografa realizm swój utraciły i stając się okaleczonymi, służą w bolesnej misji uzupełnienia tragedii, która w Kozłowicach się wydarzyła i która jeszcze się nie zakończyła. Pająk wisi nad dworkiem, niczym fatum, przepowiednia nadciągającej na niego kolejnej tragedii.
Ewelina Węgiel zaprojektowała też oprawę multimedialną spektaklu. Nie jestem wielkim zwolennikiem kamery w teatrze, ale „W małym dworku” gnieźnieńskiego teatru to kolejny przykład na to, że w rękach mistrzów każdy sprzęt pracuje na sukces. Nie byłoby to widowisko tak sugestywne, tak kompletne, gdyby zabrakło pracy kamery i ekranu na trzeciej ścianie teatru. Doskonale to pani Ewelina zaplanowała. Zbliżenia twarzy aktorów potęgują nastrój nadciągającej, śmiertelnej katastrofy.
Widziałem wiele „Dworków”. Przeróżnych. Każda z inscenizacji pozostawiała mnie w niedosycie. W żadnej, moim zdaniem, nie wybrzmiewała należycie postać Jęzorego Pasiukowskiego. Młodego poety-grafomana, niespełnionego studenta filozofii, pozostającego na łaskawym chlebie wuja Dyapanazego. To postać dla dramatu bardzo ważna. Jęzory pisze swój pogmatwany ale profetyczny wiersz, którego deklamacja jest kulminacyjnym momentem spektaklu. Natomiast jego związek z Anastazją, potem Anetą stanowi egzystencjalny wątek „Dworku” i snując się w scenicznych przestrzeniach daje asumpt do rozważania nad wieloaspektowym postrzeganiem świata, nad ludzkim zmiennym losem. I wreszcie! Jan Marek Kamiński w swojej inscenizacji nadal Jęzoremu należyte miejsce. Pasiukowskiego gra Dominik Rubaj. Świetnie to robi. A scena deklamacji? Lepszej w żadnej wersji dramatu Witkacego nie widziałem. Nie mówiąc o znakomitym kostiumie poety. I ten i pozostałe stroje są w spektaklu bardzo
mocnym punktem, a stworzył je Tomasz Armada. Weźmy te zaprojektowane dla Zosi i Amelki Nibkówien. Z jednej strony klasyka, bo w każdej inscenizacji „W małym dworku” Nibkówny są po prostu w białych bądź jasnych letnich sukienkach. Tu jednak ważne jest to, co Tomasz Armada zaplanował dodatkowo i znakomicie uzupełnił postaci o symbole rodzącej się w dziewczynkach kobiecości. Bestyjkowato - erotycznej kobiecości, można powiedzieć podkradając słowo Witkacemu.
Świetna jest Joanna Żurawska w roli Widma Anastazji Nibek. Zdystansowana, ulotna, a zarazem pełna powabu. Patrzyłem z podziwem na scenę zabawy z Zosią i Amelką, gdy pani Joanna, w zaprojektowanych do roli butach na monstrualnym koturnie, przedzierała się przez fotele widowni. Scena bardzo dobra, a sprawność fizyczna Artystki - budząca szacunek.
Wymieniłem dwie postaci. Ledwie. Nie dlatego, że pozostałe są gorzej zagrane, czy budzą jakieś moje zastrzeżenia. Wręcz przeciwnie. To jest zgrany, doskonale obsadzony w rolach team aktorski. Nie ma w nim słabych punktów. I dlatego uważam tę wersję „W małym dworku” Stanisława Ignacego Witkiewicza za jedną z najlepszych jakie widziałem.
Jedynym, wprawdzie niewielkim, ale jednak - zawodem - jest scena finałowa. Witkacy dopisał ją dwa lata po pierwszym wystawieniu „W małym dworku”, a lat cztery po napisaniu dramatu. To ta scena, w której świat wraca do zachwianej równowagi. Opuszczają go widma i przywrócony zostaje odwieczny porządek, czyli powrót do dwóch biegunów - żywych i umarłych. Bez widm, które budzą strach bo są nie do zrozumienia. Ona w gnieźnieńskim spektaklu oczywiście jest. Ale jakoś tak to się dzieje mało sugestywnie. Trudno. Może to tylko moje subiektywne wrażenie? Taka jest wizja Reżysera i ma do niej pełne prawo. Stworzył bardzo dobrą wersję „Dworku” i za to Jemu i całemu Zespołowi z Gniezna należą się wielkie brawa.
Realizatorzy
Reżyseria i opracowanie muzyczne - Jan Marek Kamiński
Scenografia i multimedia - Ewelina Węgiel
Kostiumy - Tomasz Armada
Dźwięk - Maciej Szymborski
Inspicjent - Jolanta Skawina
Obsada
Dyapanazy Nibek - Roland Nowak
Zosia - Katarzyna Lis (gościnnie)
Amelka - Kamila Banasiak
Jęzory Pasiukowski- Dominik Rubaj (gościnnie)
Aneta Wasiewiczówna - Natalia Szczypka (gościnnie)
Widmo Anastazji Nibek - Joanna Żurawska
Ignacy Kozdroń - Wojciech Siedlecki
Józef Maszejko - Maciej Hązła
Kucharka Urszula Stechło - Katarzyna Kalinowska
Chłopiec Kuchenny Marceli Stęporek - Michał Karczewski
Komentarze
Prześlij komentarz