Wczoraj było genialnie...

Teatr Dramatyczny. Mała Scena  - „Wczoraj byłaś zła na zielono” w reżyserii Anny Augustynowicz. Jedna z najważniejszych premier tego sezonu teatralnego w Warszawie! Dlaczego?


Po czarnych miesiącach dyrektorowania Moniki Strzępki Teatr Dramatyczny był jak bokser. Dostał uppercut, Chwiał się na nogach, ostatkiem sił utrzymując gardę. Nie wiem, czy obecne kierownictwo Warszawy podjęło w swojej kadencji kiedykolwiek  gorszą decyzję, niż oddanie Dramatu Strzępce. Skonfliktowała ludzi, ośmieszyła teatr, rozbiła zespół. Na końcu wyłożyła się na premierze i skompromitowała groteskowym oświadczeniem, które wygłosiła stojąc na scenie w dziwacznej czapie. Teatr Dramatyczny potrzebował czasu. Leczył rany. Pomysł na to, aby przywracać spektakle z epoki przed czarnym okresem Strzępki okazał się znakomity. Wrócili widzowie, wróciła jakość. Dramat mozolnie odbudował wiarygodność. Kiedy pojawił się Wojciech Faruga i zasiadł w fotelu dyrektorskim, brakowało już tylko jednego: Premiery, która stałaby się kamieniem milowym. Mitem założycielskim jego dyrektorskiej kadencji. Dlatego wystawienie „Wczoraj byłaś zła na zielono” w Teatrze Dramatycznym jest tak ważne i było tak wyczekiwane. Z jednej strony ta premiera musiała wywietrzyć ostatni niesmak po poprzedniej „dyrektorce”, z drugiej - pchnąć teatr w Pałacu Kultury znacząco do przodu. Wyrwać go z Ery Słobodzianka. Zamknąć ją i pokazać nową jakość. I to się dzieje! Fantastycznie dzieje! 


„Wczoraj byłaś zła na zielono” to autobiograficzna opowieść Elizy Kąckiej, która ukazała się drukiem w ubiegłym roku i stała się jedną z najważniejszych jego pozycji literackich. Losy relacji matki i córki. Zbudowanie nici porozumienia, próby połączenia dwóch światów. Przebicia się przez mgłę autyzmu i szukanie w jej chmurze własnego dziecka. 


Spektrum autyzmu. Gdy studiowałem psychologię - konkretnie gdy byłem na początku studiów - miałem, jak każdy neofita, przekonanie że zmienię świat. Spektrum autyzmu, myślałem. Przecież wszystko tkwi w komunikacji. Zbudowaniu jej we właściwy sposób. I potem spotkałem się z pozostającym w tym piekielnym świecie człowiekiem. Dzieckiem znajomych. Chłopcem, którego interesował jedynie korek od butelki coli. Nic więcej. Ten czerwony kawałek plastiku był dla niego centrum świata. Okiem cyklonu. Dla mnie, naiwnie myślącego amatora, miał być łącznikiem. Tajemniczym portalem, przez który wejdę do głowy tego chłopca, chwycę za rękę i przynajmniej spróbuję wyprowadzić na zewnątrz. Oczywiście to się nie udało. Nie miało prawa się udać. Korek nie był żadnym portalem. Ja widziałem w nim rekwizyt, kanciastą nakrętkę. Ale co widział on? Nie pozwolił mi się tego dowiedzieć. Z pokorą i uznaniem patrzę na ludzi, którym się udaje. Cierpliwością, mądrością, systematycznością. Udaje się im zanurzyć ręce w tej mgle. I czasem złapać w nie choć na moment dłoń własnego dziecka. Z pokorą i uznaniem. 


Anna Augustynowicz genialnie reżyseruje „Wczoraj byłaś zła na zielono”. Z ogromnym wyczuciem pokazuje wielość światów, w jakich porusza się rodzic i jego autystyczne dziecko. Mętlik wielogłosów tych, którzy wiedzą lepiej, którzy próbują na skróty, którzy w rozpaczy bezradności łapią się każdej - nawet zupełnie złudnej czy szalonej - idei. W tym wirze samotna, silna matka, która staje wbrew wszystkim. Wbrew szablonom, stereotypom. Za wszelką cenę walczy o choćby szparę, przez którą wciśnie się do świata jedynej i najważniejszej dla niej istoty. Świata własnej córki. To jest jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy spektakl od lat, jaki widziałem. Zniewalający swoją siłą. Inteligentny i subtelny. Świetny po prostu.  


Tekst, który sam w sobie jest literacko znakomitym, na scenie rozłożono na cząstki i ich przekazanie widzom powierzono pięciorgu Artystom. W tle słychać narastające, cichnące i znowu narastające - chwilami  trudne do zniesienia, momentami kojące - dźwięki skrzypiec Marii Wieczorek. Ona odpowiada za tło, tworzy mgłę, w której królują słowa i bezmiar emocji. Bo te są znakomicie rozłożone. Nie ma ich wtedy, gdy Anna Moskal i Marianna Linde przekładają między sobą spektrum autyzmu. Wybuchają, kiedy pierwsza z nich wraca do roli Matki. Przewodniczki, dyrygentki świata swojej Córki. Marianna Linde jako autystyczna Ruda chwyta za serce. Krzyczy, choć przecież tylko beznamiętnie mówi. Obie role godne każdej festiwalowej, konkursowej i jakiej jeszcze sobie wymyślimy „owej” nagrody. To była wielka teatralna uczta. Po bokach mężczyźni, usadowieni w tych rejonach, które w życiu zajmują głosy doradcze i brzęczące milionem pomysłów na świat - Karol Wróblewski i Mirosław Guzowski. Zastanawiałem się, jadąc windą na czwarte piętro, gdzie mieści się Mała Scena Teatru Dramatycznego, jakie przypadną im role. Jak odnajdą się w tym matczyno-córkowym, arcytrudnym świecie. Odnaleźli wyśmienicie. Obaj wyraziści, świetni w ruchach, bezbłędnie interpretujący tekst. Panowie, bez Was ten spektakl nie byłby tak fenomenalnym przeżyciem. 


Wszystko dzieje się za przepuszczającą światło, cienką jak mgiełka kurtyną. Oddziela widzów od autystycznego mętliku, w którym poruszają się Aktorzy. Przenosi obrazy, wyświetlane na niej w takt kolejnych scen. Jest nośnikiem kodu, sekwencji pasków i kresek. To nie jest prosty kod, który ujawnia skrywane informacje po banalnym przyłożeniu go do czytnika. Ten kod nie ma prostego rozwiązania. Świetnym pomysłem są szyby, stworzone dla aktorów „stanowiska”. Świetna -  powracająca momentami konwencja czytania performatywnego. Marek Braun stworzył scenografię idealną. Nie odwracającą uwagi od meritum. Zaskakująco, wręcz przerażająco wplecioną w autystyczne piekło. To jest praca scenograficzna na ultra najwyższym poziomie. 


I jeszcze ta klamra, fenomenalnie spinająca całość „Wczoraj byłaś zła na zielono”. Mam na myśli finał, gdy za sprawą Aktorów przenosimy się do początku spektaklu i przeżywamy go raz jeszcze. Ale już zupełnie inaczej. Głębiej. Bogatsi o wszystko to, co w teatrze powiedziano. 


Co tu kryć. Teatr Dramatyczny wskakuje na pozycję lidera, jeśli chodzi o premiery trwającego sezonu teatralnego w Warszawie. „Wczoraj byłaś zła na zielono” to must see. Dla każdego. Być w Warszawie i tego nie zobaczyć - absolutne nieporozumienie.  


P. S. Jedyna uwaga. Moim zdaniem Aktorzy do końcowej owacji mogliby wychodzić po „swojej” stronie zielonkawej kurtyny. I technicznie byłoby wygodniej - trudno o owację na stojąco, bo widzowie pierwszego rzędu wstając znaleźliby się praktycznie pół metra od twarzy Aktorów i logicznie: Dobrze, moim zdaniem, aby dwa światy - sceny i widowni we „Wczoraj byłaś zła na zielono” - do końca pozostały odrębnymi. Uwaga wyłącznie na marginesie znakomitego, powtarzam raz jeszcze, wydarzenia teatralnego. 


TWÓRCY

Reżyseria

Anna Augustynowicz

Tekst

Eliza Kącka

Scenografia

Marek Braun

Kostiumy

Tomasz Armada

Videoart, światło

Wojciech Kapela

Muzyka

Jacek Wierzchowski

Asystent reżyserki/Inspicjent/sufler

Radosław Duda

Asystent kostiumografa

Filip Holak

Charakteryzacja

Joanna Tomaszycka, Marta Krasowska

Kierowniczki produkcji

Małgorzata Błasińska, Olga Stefańska


OBSADA

Anna Moskal

Marianna Linde

Karol Wróblewski

Mirosław Guzowski (gościnnie)

Maria Wieczorek - skrzypce





Komentarze

Popularne posty